W odniesieniu do kilkuset milionów użytkowników portalu społecznościowego facebook.com na świecie (w Polce ponad 2 miliony aktywnych bywalców), zainteresowanych filmem The Social Network, w reż.Davida Finchera, opowiadającym historię założenia portalu, była zaledwie garstka. A niektórzy widzowie nawet wyszli podczas projekcji.
Film Davida Finchera sili się na dokument, ale nim nie jest. Opierając konwencję filmu na procesie para-sądowym (posiedzenia Rady Administracyjnej uczelni) w sprawie złamania zabezpieczeń sieci i kradzieży własności intelektualnej – czyli pomysłu na portal społecznościowy, oczekiwałabym faktów a nie domniemań i niejasnych sugestii.
Na pomysł stworzenia portalu towarzyskiego (inni nazwali go randkowym), dedykowanego wyłącznie studenckiej społeczności Harvardu, wpadli bracia bliźniacy Winklevoss (komputerowe triki pozwoliły jednemu aktorowi – Armie Hammer – zagrać obie postaci). Zwrócili się z tym pomysłem do programisty, Marka Zuckerberga (w tej roli Jesse Eisenberg), który ledwo co zdobył dwuznaczną „sławę”, wpuszczając do uczelnianej sieci oprogramowanie Facemash. Była to aplikacja (zrobiona w jeden wieczór i „po pijaku”), umożliwiająca dokonywanie porównań wyglądu studentek, których zdjęcia Mark „zhakował” z różnych stron w sieci. Nowa zabawa podobała się studentom, zdecydowanie mniej dziewczynom, których wizerunek stał się przedmiotem swoistej publicznej licytacji.
Marka Zuckenberga poznajemy już na początku filmu, podczas rozmowy z dziewczyną, w zatłoczonym barze. Trudno ocenić czy już byli „parą”, czy to była pierwsza randka, z nadzieją na ciąg dalszy, w każdym razie sposób zachowania Marka, ukierunkowanie rozmowy wyłącznie na własną osobę i własny punkt widzenia, ze szczerymi deklaracjami, że „będzie ją zabierał na spotkania i pozna ludzi, których inaczej by nie poznała” – wywołały skutek zupełnie odmienny od oczekiwań. Dziewczyna, ku wyraźnemu zaskoczeniu Marka, nazwała go „dupkiem” i zrezygnowała z dalszej znajomości.
Jak silna była nadzieja na tę znajomość, jak dotkliwie zabolała porażka, można ocenić po tempie, w jakim Markowi przyszła myśl o zemście, nie tylko na dziewczynie, która „dała mu kosza”, ale na całej żeńskiej populacji.
Ha, ha, ha 😉 Aż tak negatywny wydźwięk moich refleksji? Scenariusz faktycznie spłycił wiele zagadnień, ale dzięki grze aktorów wytrwałam, bez specjalnego uszczerbku na samopoczuciu.
Dzięki za komentarze. Pozdrawiam, J.
Mnie też nie kręci cały ten Facebook ale jak Iza jestem tam dla znajomych:))Dziękuję za recenzję filmu i za poświęcenie się:)
To prawdziwa sztuka napisać ciekawie o nieciekawym filmie. Tak dużo dowiedziałam się, że nie muszę już filmu oglądać. To curiosum ten Facebook, prawdę mówiąc mnie nie „kręci” jestem tam bo są tam moi znajomi.