Z radością przyjęłam zaproszenie autora programu Słownik polsko@polski, pana Dariusza Dynera, do przyjrzenia się pracy realizatorów telewizyjnych, upatrując w tym ciekawy temat dla fotoreportera.
Pan Witold Świętnicki, autor i reżyser, życzliwie potraktował kilkoro „obcych” w studio, odpowiadając tuż przed nagraniem na lekko chaotyczne pytania. Kiedy w odpowiedzi na moje zapytanie, ile osób uczestniczy w realizacji programu, usłyszałam od reżysera, że 20… może 30 – pomyślałam, że to żart.
W studio TVP Wrocław trwały rutynowe przygotowania do nagrania kolejnego odcinka popularnego programu z Profesorem Janem Miodkiem w roli głównej.
Piszę „w roli głównej” z przewrotnym przekonaniem, że gdyby nie wybór drogi naukowej, na Uniwersytecie Wrocławskim, pan Jan Miodek mógłby zostać aktorem. Dobrym aktorem, który doskonale potrafi improwizować tam, gdzie scenariusz nie przewiduje kwestii. Czyż bowiem można przewidzieć, o co zapytają telewidzowie?
Uczestnicy programu, rozsiani po świecie, łączą się ze studiem przy pomocy Skype’a. Poruszają różne tematy. Mają przygotowanych po kilka pytań albo – w trakcie rozmowy – odbiegają od meritum programu w stronę osobistych historii. I tu trzeba ingerować. Wszak nie jest to program Tête à Tête i na „wolną linię” czekają inni, zmagający się z problemami poprawnej polszczyzny.
Jak na przykład pani Hanna Krysztofiak z Biskupca, którą przez 15 lat nurtował problem czy słusznie nauczycielka uznała za błędną pisownię „postacie” i „śmiecie”.
Ekspert programu autorytatywnie stwierdził, że obie formy są poprawne a sam opowiada się za formą „postacie” – dla liczby mnogiej słowa „postać”.
Taka odpowiedź nie zawsze widzów zadowala. Pan Jan Miodek ma tego świadomość. I jak każdy prawdziwy Mistrz jest pokorny wobec niezbadanych jeszcze źródeł i językowych zawiłości.
Kiedy jest na to czas, bo na przykład pytanie nadeszło pocztą, Profesor analizuje problem i szuka przykładów interpretacji w kilku źródłach. Tak było z zapytaniem, skąd się wzięło i co oznacza określenie „lol”. Sonda uliczna wskazywała kilka tropów. Profesor Miodek sięgnął do słowników gwary młodzieżowej i relacjonował słuchaczom:
„Czytam w słowniku, pod redakcją mojej poznańskiej koleżanki prof. Haliny Zgółkowej, że „lol” albo „lola”, to jest ocena niedostateczna, jedynka. Że „lol” albo „lolo” to jest papieros z marihuany – to czytam w słowniku hiphopowym Flicińskiego i Wójtowicza. Proszę zobaczyć – mówił do słuchaczy – jak różne są te znaczenia. Kto wie jednak czy najbliżsi prawdy nie są Ci, którzy mówią o śmiechu, o żarcie. (Od sugestii, że słówko „lol” pochodzi od angielskiego „lot of laugh” – przyp. JBB).
Rzeczywistość elektroniczna wkrada się do zachowań komunikacyjnych. Kto wie czy to znaczenie nie będzie zwycięskie. […] W dziejach polszczyzny jeszcze nie mieliśmy takiej pomysłowości, jeśli idzie o słownictwo nowe. Trudno je zarejestrować. Widzę rozziew między ustaleniami książek a sondą uliczną.”
Nagrane na ulicach Wrocławia sondy są wstawiane do programu celowo a czasami w miejsce nieudanych połączeń. Bo takie też się zdarzają. Tym razem miał pecha mieszkaniec Norwegii. Prowadząca program, pani Agata Dzikowska, zachęca do ponownego połączenia, ale kiedy i te kończy się fiaskiem dziękuje widzowi za podjęte próby. Czasami bywa, że telewidzowie, skutecznie połączeni ze studiem, czują się tak dobrze „na wizji”, że trzeba im delikatnie dać do zrozumienia, że ich czas się kończy.
Gospodarze programu Słownik polsko@polski, pani Dzikowska i pan Miodek, opanowali do perfekcji sztukę, bądź co bądź, odprawiania zbytnio „zadomowionych” gości . Z kulturą i humorem mówią o sprawach, które powinny być oczywiste dla bywalców programu. Moim zdaniem wystarczy jedno, dwa pytania i trzeba dać szansę innym, próbującym połączyć się ze studiem. Różnorodni rozmówcy i ciekawe zagadnienie są siłą tego programu.
Wszystkich problemów językowych, z jakimi się borykamy, żaden program nie rozwiąże, ale dla mnie jest pewne, że dialog z uczestnikami programu Słownik polsko@polski, prowadzony przez Profesora Jana Miodka w asyście pani Agaty Dzikowskiej, skłania do myślenia, pobudza ciekawość i chęć dochodzenia prawdy.
I nie dziwi mnie błysk w oku Profesora i pasja, z jaką tłumaczy pochodzenie słów i ich przekształcanie się na przestrzeni wieków. W pracach badawczych nad językiem musi być coś fantastycznego, co może dawać nawet poczucie „bycia odkrywcą”.
Po nagraniu przeszliśmy ze studia do reżyserki. Zespół realizatorów zajmował kilka pomieszczeń. Otoczeni monitorami, przewodami, urządzeniami pomiarowymi „przerzucali się” informacjami koordynującymi pracę. Zrozumiałam, że pan Świętnicki nie żartował, tylko ja nie miałam wyobrażenia o złożoności pracy przy realizacji telewizyjnego programu.
Trudno jest napisać o procesie „produkcji” bez znajomości branżowej terminologii. Był to mój „pierwszy raz” w telewizyjnym studio. Mam nadzieję, że nie ostatni, gdyż zaciekawiło mnie parę fotogenicznych „robocików” , których nazwy i przeznaczenie chętnie bym poznała.
Dziękuję panu Dariuszowi Dynerowi za zaproszenie do studia i zgodę na wykonanie i opublikowanie zdjęć.
Autorzy i realizatorzy programu Słownik polsko@polski:
Dariusz Dyner – autor
Witold Świętnicki – autor, reżyser
Barbara Wojtas – scenografia
Tomasz Ciesielski – realizator TV
Agata Dzikowska – prowadzenie
Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest po drugiej stronie. Super zdjęcia i tekst! Dziękuję za tę możliwość!
Witam Pani Regino i dziękuję za obszerny komentarz. Dbałość o język, kiedy przyszło mieszkać daleko od rodzinnego kraju jest niewątpliwie problemem, ale jak to mówią „dla chcącego, nic trudnego”. Takie programy, a nawet dyskusje na stronie Redakcji Słownik polsko@polski na facebooku świadczą o tym, że i mieszkający w kraju próbują z pomocą Profesora wyjaśniać zawiłości ojczystego języka. I to jest bardzo dobry objaw. Pozdrawiam i zapraszam częściej. Janina
Wspaniala relacja o historii przygotowywania swietnego programu dla Polakow. Tych „zewnetrznych” i tych „wewnetrznych”. Jest prowadzone w sposob „latwy , lekki i przyjemny”. Oglada sie i slucha sie tego programu jak pieknej piosenki, ktora cie wciaga poprzez emocje, ciekawosc i otwartosc na wszyskie problemy jezykowe. Wszak patriotyzm w najtrudniejszych momentach dla Polski wyrazal sie zawsze w utrzymaniu naszego jezyka. Cieszy mnie bardzo, ze pomimo wielkiej globalizacji i wolnosci , my Polacy coraz wiecej zwracamy uwage na jej prawidlowosci i rozwoju. Im dalej i dluzej jestesmy od naszej ojczyzny tym bardziej ja kochamy, tesknimy za nia i jeszcze wiecej wkladamy uwagi na szczegoly naszego jezyka. Utrzymanie regul i pawidlowosci naszego jezyka to ogromny instrument w jego rospowszechnianiu w Europie, wplywa na historie europejska. Im bardziej bedziemy szanowac nasz narodowy jezyk, tym wiecej bedziemy szanowani historycznie i pod wzgledem politycznym w Uni Europejskiej.
Viva cala Redakcja !!!!
Bravi, bravi, bravi.
Bardzo dziękuję JBB za relację! Super!
Kiedyś ogladałam cykl programów TV prof. Miodka, bardzo je lubilam.
Dziękuję za świetny tekst i fotki.