9 października 2016 r. – mija 80 rocznica urodzin Agnieszki Osieckiej. Zapraszam do przeczytania książki wydanej w 2010 r.
Kiedy przeczytałam wydawniczą zapowiedź książki „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”, bazującej na Ich korespondencji z lat 1964-1966, lekko się zaniepokoiłam.
Obawiałam się typowej dla naszej obecnej publicystyki tendencji „do grzebania” w życiu sławnych postaci. Czy aby nie za wcześnie otwarto nam drzwi do prywatnej strefy dwojga niezapomnianych artystów? Wszak Agnieszka Osiecka, pisarka, poetka, autorka sztuk i ponad 2. tysięcy piosenek, które stały się szlagierami odeszła z tego świata kilkanaście lat temu (7 marca 1997) a Jeremi Przybora – sławny poeta, pisarz i uwodzicielski artysta Kabaretu Starszych Panów – kilka lat później (4 marca 2004).
Zgodę na publikację listów, a zatem i zaproszenie do ich przeczytania, dały dzieci artystów, Agata Passent – córka Agnieszki i Konstatnty Przybora – syn Jeremiego. Docenili ponadczasową wartość tej korespondencji, nie tylko w sensie faktograficznym, biograficznym, ale przede wszystkim literackim, poetyckim. Wcześniej, taką zgodę wydał sam Jeremi Przybora, przekazując Magdzie Umer pakiet listów od Agnieszki ze słowami : ” … nie jestem w stanie tego zniszczyć. Myślę, że literatura polska by nam tego nie wybaczyła”.
Rozczarują się zatem żądni sensacji czytelnicy, bo więcej w tych listach znajdą podszytych autoironią zwierzeń, refleksji na granicy prawdy i poezji, niż pikantnych śladów romansu 49-letniego wówczas Jeremiego z 28-letnią Agnieszką.
Rozczaruje się też czytelnik, który na podstawie tych listów chciałby dowiedzieć się, kim była naprawdę Agnieszka Osiecka.
Czy niezwykle inteligentną, „płomienną, dynamiczną jak elektryczna skra” łobuziarą, którą pociągały typy spod budki z piwem ( „… z takimi to mogę się ugadywać całymi godzinami…”) i pytała w piosence umiłowanego, tak bardzo przewidywalnego i ułożonego Jeremiego:
Cóż, Jeremi, że jest nam tak ładnie,
któż, Jeremi, mój sekret odgadnie,
że od książąt pobladłych
wolę mężczyzn upadłych –
o, Jeremi, czy jesteś już na dnie?
Czy była romantyczną kobietą nieustannie poszukującą miłości idealnej („Nie masz pojęcia, coś Ty ze mną zrobił tym telefonem. Nie wiedziałam, co zrobić ze szczęścia. Miałam ochotę, nie bacząc na nic, pędzić na lotnisko i frunąć do Ciebie.”)
Czy Agnieszka kochała Jeremiego, zapytacie? Na swój sposób zapewne tak, chociaż najpierw, jak pisze Magda Umer, „uwiodła go z przyzwyczajenia jak niejednego […]. Najpierw zakochała się w Jego listach. Dopiero potem – w nim samym.”
Powściągliwość wyznań i lakoniczność w okazywaniu swojej atencji ustawiała ją zawsze w gotowości do odwrotu, do ucieczki. („[…] tyle się między nami mówi o dystansie, który gdzieś tam jest, o marginesie, na którym Ciebie trzymam, i w ogóle o wyższej dyplomacji między nami…”).
Czy był to lęk przed związkiem? („Mamo, po co, na co chcesz mnie wydać za mąż? Czy w domu przyda się ten pan?”). Czy strach przed uzależnieniem od drugiej osoby, przed utratą osobistej wolności? („A że żyjemy jak pies z kotem – no to trudno. Może to i można porównać do konfliktu mocno uwiązanego psa łańcuchowego z wrednym wędrującym kotem.”)
Zapewne jest tutaj wszystkiego po trochu. Taki stan może bliższy był zakochaniu w uczuciach, jakie wywoływała druga osoba, niż w niej samej.
Kiedy marzenie staje się rzeczywistością, przestaje być pożywką dla wyobraźni, emocji, twórczego napędu. Tak też było z Agnieszką, kiedy przyszło jej zamieszkać z ukochanym pod jednym dachem. Narzekała, pisze Magda Umer, że był „powolny, dwie godziny jadł śniadanie, lubił, żeby nic się nie działo, […] nie umiał naprawiać ani samochodów, ani niczego”.
I znowu rozstanie i kolejne listy o tęsknocie i kolejne godziny oczekiwania na spotkanie. I literacki, pełen skrajnych emocji dialog zaszyty w tekstach piosenek wykonywanych przez artystów scen polskich : Wandę Warską, Wojciecha Młynarskiego, Marię Jeżowską, Marylę Rodowicz i innych. Lubili śpiewać Ich teksty, te fabularne perełki o naszej siermiężnej rzeczywistości, o miłości wszechogarniającej przestrzeń ( „Na całych jeziorach – ty…”), o tęsknocie („Bez Ciebie jestem tak smutny, jak kondukt w deszczu, pod wiatr…”), o rozczarowaniu („Chłodem jej miłość mnie truła, choć ciało było życzliwe…”) i niespełnieniu („Podła! Na pasku kłamstw mnie wiodła…”) , i nadziei („Gdyby los chciał mi dać jeszcze raz tę szansę…”).
„Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze„- to nie jest typowa książka. To literacko i z pietyzmem opracowana gablotka w Muzeum Miłości Niemożliwej. Magda Umer, która dokonała wyboru tekstów i opatrzyła komentarzem, wykazała się kunsztem muzealnika i talentem cicerone’a, oprowadzającego czytelnika po zakamarkach namiętności. Tę książkę nie tylko się czyta, ale i z przyjemnością ogląda. Na marginesach kartek ze szlachetnego papieru pojawiają się objaśnienia dotyczące występujących w listach i piosenkach miejsc, dat, nazwisk. Dowiadujemy się, jaki miały związek z Agnieszką lub Jeremim albo z nimi obojga. W ten sposób książka staje się także mini-kompedium wiedzy o kulturze polskiej lat 60.
Oprócz dopisków czytanie wzbogacają zdjęcia z prywatnego i artystycznego życia Agnieszki i Jeremiego. Zdjęcia ich ręcznych notatek, zapisków w kalendarzu, listów, telegramów, kartek i karteluszek z różnych stron świata. Pisali do siebie intensywnie z miejsc oddalenia, tęskniąc do chwili spotkania. Te zdjęcia i zapiski, podobnie jak teksty piosenek, rysują portrety tych, nie do końca odkrytych, wrażliwców. Jeremiego, któremu, jak pisze Magda Umer, „przytrafiło się te szczęście i nieszczęście jednocześnie i zakochał się w skomplikowanej dziewczynie”. Dziewczynie, która fascynowała Go jak ogień, który daje ciepło i rozświetla mrok, ale bywa, że zadaje ból i jest przyczyną nieznośnego cierpienia.
I portret Agnieszki, kobiety, jak na owe czasy wyzwolonej, inteligentnej, momentami bezwzględnej i przewrotnej. Nieprzewidywalnej. Powierzchownie nieco chłodnej a wewnętrznie?
Tego możemy się tylko domyślać. I tak jest dobrze. Siłą tej książki jest pozostawienie czytelnikowi miejsca na własne refleksje o parze artystów, których „piosenki (a piosenki są podobne do ptaków) siadały sobie na jednym drzewie, na którym nie siadały żadne inne”.
Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze
Książka + płyta CD (mp3)
Ułożyła i opatrzyła przedmową i komentarzami Magda Umer
Agora, Warszawa 2010
Agnieszka Osiecka we wspomnieniach Daniela Passenta, Agaty Passent, Andrzeja Wajdy, Krystyny Jandy
Fragment filmu z 1989 roku autorstwa Grażyny Pieczuro, pt. ‚Agnieszka’ (produkcja TVP)
Wywiad Grzegorza Sroczyńskiego z Agatą Passent: Córeczko, nie ma sprawy – 16.10.2011 r.
Fantastyczna refleksyjna recenzja?czy może raczej opis.Janeczko, brawo!!
Aż na podniebieniu powiało przyjemnym smakiem. Jak przyjemnie się to czyta i wspomina tak wspaniałych ludzi.
Trafnie określiłaś tę książkę jako gablotkę, Janeczko, miałam podobne skojarzenie podczas czytania 🙂 Skany listów, zdjęcia, odręcznie pisane notatki Agnieszki i Jeremiego, sprawiają wrażenie zgromadzonych z pietyzmem, delikatnie wsuniętych pod szkło okazów muzealnych, które oglądamy z ciekawością, ale także z nutką zażenowania i uczuciem wchodzenia z kaloszami w cudze życie. Dobrze, że listy te zostały opublikowane, przybliżają czytającym postacie tych dwojga wspaniałych, genialnych twórców, jednak spuśćmy zasłonę milczenia nad ich (prywatnym przecież) romantycznym uniesieniem.
Niewątpliwie jest to perełka na rynku wydawniczym.
Czytam powoli by na dłużej wystarczyło:)
Bardzo ciekawa relacja „niecodziennych listów”.Listy które nie były listami a źródłem poezji i piosenek. Piosenki Agnieszki Osieckiej są niezapomniane i będą żyły jeszcze długo … długo, są jak ona nieśmiertelne.
Wspaniale napisany tekst z dużą dozą empatii dla bohaterów tych listów. Takie teksty czyta się jednym tchem.
Wspaniałe nietuzinkowe postacie,super się czyta.