Kiedy w 1335 roku Kazimierz III Wielki nadał prawa miejskie i nazwę wywodzącą się ze swego imienia osadzie ulokowanej na wiślanej wyspie poniżej Wawelu, przyczynił się do powstania dwóch autonomicznych miast – Krakowa i Kazimierza.
Mimo zajmowania znacznie mniejszej powierzchni, rozwijający się prężnie Kazimierz szybko stał się konkurencją dla Krakowa. Osiedlali się tu kupcy i rzemieślnicy różnych nacji, powstawało coraz więcej domów mieszkalnych, kramów i placów targowych. Niewielkie miasteczko nad Wisłą z czasem zaczęto nazywać Jerozolimą wschodu, ponieważ to właśnie osadnicy żydowskiego pochodzenia znaleźli tu przyjazne warunki do zamieszkania. Na przestrzeni wieków powstało wiele synagog, chederów, szkół talmudycznych, ale także chrześcijańskich kościołów i kaplic. Kazimierz stał się miastem różnych nacji i kultur narodowościowych. Wraz z upływem lat i rozwojem obu miast, zaczęto dostrzegać sztuczność i anachronizm ich odrębności. Dlatego w trakcie trwania Sejmu Czteroletniego podjęto decyzję o włączeniu Kazimierza w struktury miejskie Krakowa jako jego nowej dzielnicy.
Po rozpoczęciu wojny w 1939 roku, Niemcy zaczęli systematyczne wysiedlanie Żydów. Początkowo wywożono ich do getta po drugiej stronie Wisły, a potem do obozów koncentracyjnych. Kazimierz sukcesywnie pustoszał. Kampania antysyjonistyczna przeprowadzona przez władze Polski w 1968 roku, również przyczyniła się do masowej emigracji do Izraela mieszkańców pochodzenia żydowskiego. Do niezamieszkałych kamienic kwaterowano ludzi z biedniejszych warstw społecznych, niszczały dawniej dobrze prosperujące sklepy. Żydowskie tematy stały się tematami tabu, a dzielnica przez długie lata była „złym adresem“.
Na szczęście czasy społecznej izolacji Kazimierza minęły. W 1978 roku został on wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, a w latach 90 Kraków, przy pomocy środków unijnych, opracował projekt odnowy dzielnicy. Wydarzeniem, które odegrało ogromną rolę w rozpropagowaniu Kazimierza jest Festiwal Kultury Żydowskiej, działający nieprzerwanie od 1988 roku. Jest to jedna z najważniejszych i największych imprez tego typu na świecie, mająca na celu zarówno upowszechnienie żydowskiej kultury, jak i zacieśnienie kontaktów wielu nacji. W dni Festiwalu na Kazimierzu rozbrzmiewa muzyka klezmerska i żydowska muzyka ludowa, słychać śpiew dobiegający z synagog. Można obejrzeć filmy i przedstawienia dotyczące kultury żydowskiej, wziąć udział w warsztatach, posłuchać opowieści Żydów biorących udział w Festiwalu.
Mimo, że centralnym miejscem Kazimierza jest Plac Wolnica, to jego serce bije na ulicy Szerokiej. To tutaj kierują swoje pierwsze kroki turyści przybywający z całego świata, tutaj odbywa się Festiwal Kultury Żydowskiej, tutaj znajdują się znane restauracje i hotel wybudowany w dawnej mykwie, po sąsiedzku z synagogą. Trwająca od kilku lat swojego rodzaju „moda“ na kulturę i sztukę żydowską sprawiła, że każdy przybywający do Krakowa turysta, zaraz po spacerze wzdłuż Sukiennic i wysłuchaniu hejnału z wieży Kościoła Mariackiego, udaje się na Kazimierz. Witają go szeroko otwarte drzwi restauracji i hoteli, urządzonych skrzypiącymi meblami sprzed 50 lat, koronkowymi serwetkami i plakatami „z epoki“. Jednak parkujące wszędzie samochody, turystyczne wagoniki ciągnięte przez meleksy, dorożki i wszechobecni, fotografujący turyści sprawiają, że trudno odnaleźć tę indywidualną atmosferę dzielnicy, ten jedyny w swoim rodzaju klimat pachnący imbirem i cynamonem, z pobrzmiewającą cichutko muzyką klezmerską w tle. Miejmy jednak nadzieję, że duchy przeszłości nie pozwolą na zupełne skomercjonizowanie tego wyjątkowego miejsca, i że Kazimierz nigdy nie zatraci swojej koszernej duszy. Trzymam kciuki.
Kolejny ŚWIETNY REPORTAŻ! BRAWO! 🙂
Niesamowite, jakby czas stanął w miejscu. Zdjęcia oddają wspaniały klimat tamtych miejsc, aż korci mnie aby już pojechać:))
Bardzo mnie cieszy Twoja miła opinia, Joasiu, bardzo dziękuję 🙂 Pozdrawiam!
Piękne malownicze klimaty Kazimierza, myślę, że o każdej porze roku jest tam pięknie.
Masz rację Izo, Kazimierz jest bardzo urokliwy, bez względu na porę roku 🙂 Dziękuję za miły komentarz, pozdrawiam.
Bardzo ciekawa i urozmaicona galeria. Aż trudno sobie wyobrazić, że to XXI wiek. Jakbyś zatrzymała czas a może nawet cofnęła, pozwalając wyobraźni pobuszować w tej klimatycznej, żydowskiej dzielnicy. Moje szczere uznanie dla koncepcji i fotograficznej prezentacji.
Serdecznie dziękuję 🙂 Zdjęcia pokazują zastaną rzeczywistość, na Kazimierzu faktycznie zatrzymał się czas. Jeszcze lepiej widać to we wnętrzach hoteli, kawiarń czy knajpeczek, gdzie meble mają lat 50+, stoły i stoliki ozdabiają koronkowe serwetki i srebrne świeczniki, stoją stare radia i pianina. Jedząc żydowskie potrawy i słuchając zespołu klezmerskiego można poczuć ten wyjątkowy klimat.
Przed chwilą poczułam się jak dziecko, które je, a raczej łyka (całkiem smaczny) obiad, bo wie, że jak zje, to dostanie pyszny deser 🙂
Zimą nie widziałam Kazimierza, ale może jest to właśnie ta pora roku,żeby odnaleźć tego ducha przeszłości, tę „indywidualną atmosferę”, o której piszesz. Kiedy nie ma tłumów turystów odsłaniają się ciekawe szyldy, bramy, dekoracje w oknach.
Kiedy odkryłam Synagogę Pod Białym Bocianem uświadomiłam sobie, że we Wrocławiu, w którym Żydzi mieszkali od XII wieku, do pogromu w okresie panowania nazistów a przybysze powojenni do niechlubnego roku 1968 już za panowania komunistów, świadomość tego faktu została zepchnięta w nieświadomość pokolenia urodzonego po wojnie. W Krakowie chyba dużo wcześniej odsłonięto te zapomniane karty historii.
Kiedy zwiedzaliśmy Kazimierz w 2005 roku, również w Nowy Rok, byliśmy chyba jedynymi turystami. Cisza, spokój, chwila zadumy…W knajpeczce „U Chajima” siedziały dwie osoby przy stoliku i jeden niedobitek sylwestrowy przy barze. W tym roku, również w Nowy Rok, zwiedzających było znacznie więcej, jeździły meleksy z przybyszami z Izraela, bryczki z „normalnymi” turystami, stały samochody, U Chajima praktycznie wszystkie stoliki zajęte. Nie mówię, że to źle, Kazimierz to miejsce wyjątkowe i każdy powinien je zobaczyć, ale…Zmarły w 2009 roku, krakowski pisarz żydowskiego pochodzenia, Henryk Halkowski uważał, że (-)…dzielnica podupada stając się swoistym „żydowskim Disneylandem” – jedzenie w restauracjach nie jest koszerne, pracują w szabat, itp. Na szczęście ta tendencja komercjalizacji Kazimierza ogranicza się do jednej ulicy – Szerokiej, więc jest szansa na zachowanie duszy tej wyjątkowej dzielnicy.
I chyba nie ma złotego środka. Trudno zachować „naturalność” środowiska, jeżeli codziennym czynnościom przyglądają się gapie (przypomniał mi się film o Amiszach i turystach). Trudno się izolować, będąc w obrębie jednej miejskiej aglomeracji. Godzimy się z przygotowaną dla nas „scenografią”, traktując ją jak cytat z przeszłości. To taka trochę gra z wyobraźnią, z pamięcią, z możliwością przyjrzenia się innej społeczności, innej kulturze. Po prostu żywa lekcja szacunku i tolerancji.
Lubię ci ja ten Kazimierz !!!
Zdjęcia świetnie oddają klimaty kazimierza…