Będzie nieco nietypowo, ale mam nadzieję, że w kategorii Galeria Autorska i ten temat się zmieści 🙂
Mój pierwszy kontakt z grafiką tworzoną na komputerze to czasy Commodore 64. Dawne czasy…
Po dokupieniu jakiegoś specjalnego cartridge’a zawierającego dodatkowe komendy Basica, mogłem już zacząć coś rysować na ekranie. Czynność okazała się być dość nużąca, więc opracowałem kilka programików (w w/w Basicu), które operując na kilku matematycznych funkcjach z losowo dobieranymi parametrami, były w stanie zapełnić ekran totalnie nieprzewidywalnym…bałaganem kolorowych linii i figur. Momentami było to…bądźmy szczerzy…z trudem, ale strawne dla oczu 🙂
Pierwszy mój kontakt z prawdziwym PC-tem to 1995 rok..rezydentny programik Windows 3.11 for Workgroups, słynny Paint…:-)
Dzisiaj sobie nieco pokpiwam, ale wtedy byłem zafascynowany !!!
Nieco później miałem chyba pierwszą komputerową encyklopedię, Encartę. Miała ta encyklopedia bardzo fajne narzędzie – programik generujący fraktale. Zeby nie przedłużać – „wyprodukowałem” tysiące fraktalowych drzewek i sporo z nich nawet wydrukowałem 🙂
Potem jakoś tak przypadkiem trafiłem na program Paint Shop Pro…potem Corel Draw…Adobe Illustrator…Micrographx Picture Publisher…Adobe Photo Shop…Corel Photo Paint…i na końcu 3D Studio Max.
Ten ostatni program posłużył realizatorom filmu „Mrówka Z” do wykonania lwiej części animacji. Ja jedynie prześliznąłem się po możliwościach tego programu – najkrótsza wersja instrukcji liczy 1800 stron..
Najbardziej bolesna była informacja,że właśnie odpalone renderowanie prostej animacji potrwa…na przykład…286 godzin…:-)
Nieco później się dowiedziałem, że takie „zabawy” wymagają całej baterii komputerów Sillicon Graphics za jakieś kilka milionów dolarów…:-)
Na „pececiku” niestety nic się nie dało zrobić, mimo, że moje animacyjki były dość zabawnie prościuchne.
Kilkunastominutowa „Katedra” Bagińskiego (kandydat do Oscara) renderowała się kilkaset godzin na 20 komputerach Sillicon Graphics…
Tak czy owak, na przestrzeni kilku lat udało mi się wyprodukować kilka tysięcy przeróżnych…powiedzmy, że grafik komputerowych.
Potem postanowiłem nieco uruchomić te grafiki, tak więc w programie do montażu filmów, Ulead Video Studio, zmontowałem coś w rodzaju filmów, czy prezentacji ?
Ostrzegam…to co poniżej, wymaga mocnych nerwów…dużej dawki silnej woli…i dębowego ucha, ponieważ dźwięki towarzyszące animacji (nie odważę się tego nazwać muzyką…) również sam zguzdrawęziłem w programie Fruity Loops 🙂
W pierwszej części grafiki z „Wczesnego Okresu”…:-)…przed 3 DS Max oraz trzy filmiki.
Zapraszam też do części drugiej !
Zapnijcie pasy !!!
Stopery do uszu w garść !!!
(na wszelki wypadek)
(poduszki powietrzne wmontowane fabrycznie…)
A tutaj są filmiki 🙂
Wysiadam przy Waszej wiedzy i umiejętnościach 🙂 JESTEM PEŁNA PODZIWU !!!!
Niewiele zrozumiałam z Waszej fachowej dyskusji ale moje oko laika jest zadowolone:) Z wielką przyjemnością popatrzyłam, posłuchałam i idę do drugiej części 🙂 Pozdrawiam!
Serdeczności z miasta Łodzi !!!
🙂
Wrocław pozdrawia, melduję ,że dodałam gwiazdki:))
Ciekawi mnie w jakim stopniu można zaplanować efekt a potem go wygenerować , czy wyrenderować. Czy jest to proces odwrotny? Spośród milionów kombinacji decydujemy się zatrzymać jeden obraz, który nam się podoba?
Czy to są równie duże pliki, jak zdjęcia cyfrowe? Pytam o możliwy format wydruku. Wpadły mi w oko energetyczne grafiki… oczami wyobraźni zobaczyłam je na ścianie … 0297 (5wx2k), 1653 (8wx2k). Podobają mi się także te srebrzystości 1726 (11wx2k) i 0576 (15wx4k) ale takiego wnętrza, żeby było dobrym tłem, to mi żaden fachowiec nie zrobi 🙁
Niestety, większość grafik w tej części powstawała w czasach małych twardych dysków…:-(. A jedyną możliwością przechowania większej ilości były dyskietki 1,3 Mb.
Wrzuciłem je w oryginalnym formacie i chyba większość ma ok 600×600 pikseli i 100 pikseli na cal…czyli format 15 x 15 cm…miniaturka…:-(
Może dałoby się powiększyć do 20×20 cm, może 25×25 cm, ale nie wiem, co z jakością.
Szkoda.
Ostateczny efekt to najczęściej włączenie STOP na którymś z etapów przetwarzania i modyfikacji…podoba mi się ?…to tak zostanie 🙂
Generalnie to była zabawa z możliwościami określonego programu, troszkę taka „wariacja na temat” 🙂
Jawi się zatem fajna kooperacja z komputerem w dziedzinie tworzenia grafiki.
Jestem oczarowana niesamowitą różnorodnością, czystością barw i zaklętą w grafikach fantazją. GRATULUJĘ!
Ha! Wiedziałeś, jak sensownie wykorzystać te techniczne nowinki i teraz masz i wspomnienia i niesamowitą kolekcję.
Mój pierwszy komputer to Amstrad a pierwsze „dzieło” to program (raczej fragment większej całości) sterujący szafami dyspozycji mocy w elektrowni 😉 I cudowny język Asembler! Żaden inny nie pozwalał być tak blisko mózgu komputera.
Mam chrapkę na utworzenie takiego wirtualnego muzeum, ale nie wiem czy udałoby się trochę fotek różnym starociom zrobić. I gdzie ich szukać? Masz jakieś zachomikowane?
Dla niewtajemniczonych linki do wspomnianych komputerów. Tak, tak, Amstrad to była tylko ta część, wyglądająca na klawiaturę.
Commodore
Amstrad