Groźnie wyglądające chmury nie zniechęciły ani nas do wycieczki na czeską stronę, ani mieszkańców sympatycznego miasteczka do wyjścia z domu.
Ruszamy z parkingu w kierunku energetyzującej muzyki i trafiamy prosto na „XI rocnik Mezinarodnino festivalu dechovych hudeb” – czyli, jak łatwo się domyślić ( po dźwiękach – nie po słowach), na występy orkiestr dętych. Polskę reprezentuje zespół z Białej koło Prudnika.
Plac przed Ratuszem, oprócz widzów i słuchaczy, otoczyli sprzedawcy słodkości a także wytwórcy. Żeby posmakować trdelnika wystarczyło poczekać kilka minut, przy okazji śledząc zwinne ruchy rąk pani przygotowującej ciasto do wypieku.
Przejściowa burza była okazją do solidniejszego posiłku w restauracji. Oczywiście nie obeszło się bez sera w panierce, który ma niepowtarzalny smak.
Jesenik – czeskie miasto w kraju ołomunieckim, do 1918 roku było zamieszkane głównie przez Niemców. Obecnie można tu spotkać ludzi wielu narodowości, także Polaków. Spacerując uliczkami, położonymi dalej od centrum, daje się odczuć ducha siermiężnego socjalizmu. Nie widać tu wielkich pieniędzy, jakie np. diametralnie zmieniły oblicze przygranicznych, „poenerdowskich” miasteczek. Jednak widać pewną konsekwencję w odnawianiu dróg, starych kamieniczek i zabytkowych obiektów. Takie działania mają znaczenie i dla miejscowych i dla turystów, którzy chętnie tu zaglądają i latem i zimą. Szkoda tylko, że w opisach, skierowanych do turystów, brakuje tłumaczeń na bardziej pospolite języki świata.
Ale mi apetytu narobiłaś Janeczko, ja też bardzo lubię ich kuchnię 🙂 Kapitalne te zdjęcia pani przygotowującej trdelnik, bardzo smakowicie wygląda, cokolwiek to jest 🙂
Jesenik to ładne, ciekawe miasteczko, trzeba będzie kiedyś tam zawitać.
Świetne są te czeskie miasteczka…
Zdjęcia jak zwykle świetne a tym razem jeszcze bardzo apetyczne:))Jak ja lubię ich kuchnię:)