Jak co roku, przed łódzką Archikatedrą przy ulicy Piotrkowskiej 265, stanęła bożonarodzeniowa, żywa szopka. Jej konstrukcję zaprojektowali studenci Politechniki Łódzkiej – Marcelina Winiarek i Piotr Szybilski. Szopka zbudowana jest z trzech części, które mają kształt trójkąta i nawiązują do symboliki Trójcy Świętej. W pierwszej części umieszczono drewniane figury Świętej Rodziny, dwie pozostałe przeznaczono dla wypożyczonych z ZOO zwierząt– oślicy Patrycji i owieczek Meli i Agaty. Szopka została otwarta przez abp łódzkiego Władysława Ziółka 25 grudnia, tuż po pasterce.
Żywa szopka cieszy łodzian już po raz piętnasty, a jej oglądanie wpisało się w obowiązkowy rytuał okołoświąteczny. W pierwszy i drugi dzień Świąt, mimo zimna, ustawiają się długie kolejki rodziców i dzieci spragnionych zobaczenia figur czy nakarmienia zwierzaczków. Dlatego smutne jest, że finansujący szopkę Urząd Miasta, kuria arcybiskupia i liczni sponsorzy z roku na rok przywiązują do tego tematu coraz mniej uwagi. Nie chodzi o mniej okazałe budowle szopki, ani o coraz mniejszą ilość zwierząt. I nawet nie chodzi o brak wielbłąda, bedącego przed dwoma laty głównym „aktorem“. Chodzi o widoczną bylejakość, która sprawia, że ulatuje wyjątkowy klimat towarzyszący tradycji szopki i odbiera magię Świąt Bożego Narodzenia. Bylejakość wynikającą z przekonania, że skoro szopka postoi chwilę, to po co budować starannie, estetycznie i z głową, po co marnować siły, czas i pieniądze. Przecież spragnieni celebracji rodacy i tak wszystko „kupią“.
Szopkę można oglądać do 8 stycznia. Ale czy warto…
Nie powinnam chyba cieszyć się , że nie tylko u nas bylejakość króluje…a może to już tak będzie, że po co się wysilać skoro ludziska i tak to kupią. Cała ta otoczka przedświąteczna coraz mniej robi na mnie wrażenie, gdzieś zgubiłam magię świąt i bardzo żałuję.
Świetnie rozumiem o czym piszesz, Joasiu :/ Bombardowani dekoracjami, kolędami, światełkami, Mikołajkami już od 2 listopada, poganiani przez sprzedawców i reklamy, żeby kupować, kupować, kupować… mamy dość Bożego Narodzenia na długo zanim ono nadejdzie :/ Nie ma magii, jest komercja.
Turyści zobaczą i pojadą, a my mieszkańcy zostaniemy z tą bylejakością. W Łodzi jest ona szczególnie widoczna, już od dawna i w wielu miejscach. Dlatego trzeba o tym mówić i pisać, może w końcu coś się zmieni.
Dziękuję Janeczko 🙂 Zdjęcia takie sobie, pogoda nie dopisała, w stajence ciemno, osioł się ruszał, ludzie się pchali… To nie były warunki do fotorelacji 😉
Taki dzień… Mój apetyt na świąteczną foto-muzyczną relację z kolędowania zamienił się w wieczorny spacer po Ostrowie Tumskim. Zainspirowana Twoją zapowiedzią uwieczniłam także skromną szopkę we wrocławskiej katedrze.
Ech, czy nie cierpimy głównie my, mieszkańcy, skazani na obserwację tę powtarzalności (jak wrocławski jarmark świąteczny) czy bylejakości? A może jest tak,jak zauważył Michał, że turyści tego nie widzą (bo nie wiedzą). Najbardziej to mi żal dzieci, które warto uczyć poszanowania symboli i celebracji świąt na dobrych wzorcach.
Pozostaje nacieszyć oko Twoimi zdjęciami.