Zapraszamy do komentowania

7 komentarzy do: “Indyjska ulica w Bangalore”

  1. malby pisze:

    Ciekawa relacja, świetne zdjęcia. Dla nas europejczyków Indie to pełna egzotyka przyciągająca swoją odmiennością, również ze względu na te kontrasty, o których piszesz Izo. Na krótką wycieczkę – proszę bardzo, ale mieszkać tam – nigdy 🙂

    • Isabeldeg pisze:

      Zdjęcia zrobił mój syn, który przebywa tam drugi miesiąc. Też nie jest zachwycony miastami indyjskimi i życiem tam. A jeść na ulicach to ryzyko choroby dla europejczyka.
      Po prostu pojechać, zobaczyć i wrócić.

  2. millotaurus pisze:

    Ponoć Hindusi (z nieznanych mi powodów) wykazują wyjątkowe talenty właśnie na polu najszerzej rozumianego IT…sporo czytałem o Indiach i, mówiąc szczerze, nieco mnie ten kraj przestrasza…nie wiem dlaczego…:-)

    • JBB pisze:

      Chyba właściwie nazwałeś i moje odczucie… Mnie przestrasza ten tłum, ale chyba bardziej bałabym się zjeść cokolwiek serwowanego na ulicy. Natomiast taki mały trakking po zboczach Himalajów z nieodłączną „Turystyczną” w plecaku? Czemu nie! Jadę 😉

  3. Isabeldeg pisze:

    W Indiach dzieci z bogatszych rodzin,(jest to już tradycją) wysyłane są na studia do Ameryki i Europy, potem wracają i zapewne dlatego mają tylu specjalistów elektroników i informatyków.

  4. jokato pisze:

    Niesamowite…podobne wrażenia miałam po krótkim pobycie w Kairze.

  5. admin pisze:

    Kiedy czytam o umiejscowieniu siedzib tych renomowanych firm w Indiach i jednocześnie oglądam zdjęcia z indyjskich ulic nie wątpię, że to kraj ogromnych kontrastów, ale pewnie i wielkich możliwości. Zaciekawiło mnie, dla jakich powodów właśnie tam urodził się brat Doliny Krzemowej…

Dopisz tutaj swoje refleksje: