Przypadkowo scedowany na mnie wolny bilet na wieczór piosenki we wrocławskim Imparcie zaowocował poznaniem całkiem nowej osobowości scenicznej. Nowej dla mnie. Wypełniona po brzegi sala główna niepokojąco świadczyła o tym, że pewne wydarzenia polskiej sceny muzycznej ominęły mnie szerokim łukiem.
Energiczne wejście na scenę szczupłej dziewczyny o błyszczących oczach zapowiadało dynamiczny występ. Jedynie buty na kosmicznie wysokich obcasach nie pasowały do wizji „tańczącej z piosenkami”…
Z piosenki na piosenkę byłam coraz bardziej zdumiona. Doskonała ekspresja, ciekawa interpretacja sceniczna, zaskakująca barwa i skala głosu i to wszystko do miałkich tekstów, jakby pisanych dla nieszczęśliwie zakochanych nastolatek. A widownia bynajmniej nie była małoletnia. I, o dziwo, za każdy utwór dziękowała gromkimi brawami.
Cóż, pomyślałam. Może trzeba wyłączyć słuchanie ze zrozumieniem tekstu i cieszyć się ciekawie brzmiącą muzyką w wykonaniu towarzyszącego artystce zespołu, ulec rytmowi wzbudzającemu pozytywne wibracje. Słuchać tak, jak się słucha zagranicznych wokalistów. Nie ważne, co śpiewają – ważne, jak.
Dobrymi przerywnikami były miniscenki, jak rozmowa z wyimaginowaną myszą, które pokazały i poczucie humoru i aktorskie umiejętności piosenkarki. Swobodnie nawiązany kontakt z publicznością zaowocował wspólnym śpiewaniem.
Nadszedł w końcu czas na dobrą balladę. Zamieniłam się w słuch.
Utwór Bertolta Brechta „Jenny Piratka, czyli marzenia pomywaczki”, który znałam w wykonaniu Elżbiety Wojnowskiej, w interpretacji Katarzyny Groniec nabrał zupełnie nowego wyrazu, świeżego jak morska bryza… Byłam mile zaskoczona.
Opuściłam Impart w przeświadczeniu, że w bogatym repertuarze artystki każdy znajdzie coś dla siebie a komercyjny rynek muzyczny dba o to, żeby różne gusta były zaspokojone podczas jednego koncertu.
Fragment występu Katarzyny Groniec w Imparcie, Wrocław, 14 stycznia 2012r.
Ten sam tekst w interpretacji Elżbiety Wojnowskiej
Dla zainteresowanych dorobkiem scenicznym Katarzyny Groniec, polskiej aktorki i piosenkarki, najlepszym źródłem informacji o drodze do sceny, teatru, piosenki, o sukcesach spodziewanych i nie, nagranych płytach i najbliższych planach jest firmowa strona artystki Poczytajcie…
Jenny Piratka, czyli marzenia pomywaczki
Szanowni panowie, ja kufle tu zmywam
I sprzątam, co po was zostało.
I jestem na każde żądanie i każdy gest,
Bo ten hotel parszywy przystanią moją jest –
Ale wiecie o mnie strasznie mało.
Ale wiecie o mnie strasznie mało.
Lecz któregoś wieczoru cały port
Przetnie dziwny wiatru jęk
Ktoś spyta: Co to za dźwięk?
A ktoś inny widząc uśmiech mój spokojny
Szepnie: Ach ten spokój budzi lęk.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach
I czterdziestu armatach
Wyłoni się z mgły.
Szef krzyknie: Do kuchni marsz, na co się gapisz.
Wy nędzne napiwki mi dacie.
I pójdę do pracy za grosze i marny wikt,
Lecz tej nocy na pewno nie zaśnie tutaj nikt –
Chociaż jeszcze mnie nie rozpoznacie.
Chociaż jeszcze mnie nie rozpoznacie.
Właśnie tego wieczoru cały port
Opanuje groźny wrzask.
Ktoś spyta: Co to za wrzask?
A ktoś inny widząc w moich oczach błyski
Szepnie: Ach, to ognia dziki blask.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach
I czterdziestu armatach
Salwą rozedrze noc.
Szanowni panowie, czy śmiać się zechcecie,
Gdy będzie czerwony kur szalał?
Dla miasta przyniesie on apokalipsy czas,
Wszystko legnie w ruinie i ujrzy każdy z was,
Że jedynie hotel ten ocalał.
Że jedynie hotel ten ocalał.
Jasność łun rozświetlił nocy mrok,
Świt zasnuje dymów czerń.
Ktoś krzyknie: To śmierci cień!
A ktoś inny, widząc uśmiech mój wyniosły
Szepnie: Ach, to jej tryumfu dzień.
Wtedy okręt o siedmiu żaglach
I czterdziestu armatach
Oprze burtę o brzeg.
A kiedy piraci na ląd zejdą z bronią,
By mścić się, mordować i grabić,
Skowyczeć będziecie i łbami walić w bruk,
Lecz w kajdany was skują i rzucą mi do nóg
I spytają: Kogo mamy zabić?
I spytają: Kogo mamy zabić?
Straszna cisza wypełni cały port,
Tylko echo z piekieł dna
Powtórzy: Kto umrzeć ma?
A ja wtedy bez wahania powiem: Wszyscy!
I przy każdej ściętej głowie krzyknę: Hop-la!
Wtedy okręt o siedmiu żaglach
I czterdziestu armatach
Zabierze mnie w dal.
Cudowna relacja i równie genialny koncert (byłam, zobaczyłam, usłyszałam, pośpiewałam, chociaż znacznie zaniżałam średnią wieku) ;).
Teksty są na różnych poziomach, ale akurat w przypadku tej Artystki to nie jest najważniejsze. Ten głos, poczucie humoru i mimika wynagradzają wszystko.
Cieszę się z Pani ‚odkrycia’ i zachęcam do poznania pozostałej twórczości Kasi. Pozdrawiam 🙂
Patis, uprzejmie dziękuję. Zgodzę się z Tobą, że „teksty są na różnych poziomach” i jest to określenie nie dość, że zgrabne, to i dyplomatyczne. Świetnie pasuje do bogatego repertuaru artystki. Braki szybko nadrobiłam dzięki kolekcji na YouTube. Barwa głosu Kasi działa jak balsam. Pozdrawiam porannie, JBB
Ja też utożsamiam Kasię Groniec z ambitnymi, przemawiającymi do człowieka tekstami. Jakiś czas temu dawała koncert w moim Forum, jest bardzo kontaktową, bezpośrednią osobą, zdecydowanie da się lubić, głównie dlatego, że nie robi z siebie „gwiazdy”.
Super relacja, świetnie przekazane.Faktycznie czyta się jednym tchem … Dziekuję !
I się jednym tchem napisało 🙂 Dziękuję.
Coś się musiało zmienić ,pewnie prawo rynku bo nie pasuje mi Groniec i miałkie teksty…troszkę szkoda.
Joasiu, bez urazy. To tylko moje subiektywne odczucie 😉
Ależ pewnie podzieliłabym je, wszystko teraz stoi na głowie i często odczuwam rozczarowania.Z mojej strony to było tylko zdziwienie co do Groniec…tylko tyle. Pozdrawiam Janeczko
Bardzo ciekawy artykuł, z tych co to jednym tchem…jak to dobrze , że trafił się ten bilet:)