Film „W ciemności” , w reżyserii Agnieszki Holland, Akademia Filmowa umieściła na liście 9. wybranych, w kategorii filmów nieangielskojęzycznych, do dalszej rywalizacji o tę najważniejszą w świecie filmowym nagrodę.
Polsko-niemiecko-kanadyjska koprodukcja opowiada wojenną historię lwowiaka, drobnego złodziejaszka i kanalarza, który odpłatnie udzielał schronienia uciekinierom z getta.
Rolę Leopolda Sochy gra Robert Więckiewicz. W filmie zobaczymy też, m.in. Kingę Preis i Agnieszkę Grochowską oraz Marcina Bosaka. Scenariusz filmu, opracowany przez Davida Shamoon’a, powstał na podstawie książki Roberta Marshalla „W kanałach Lwowa”.
W zapowiedziach filmu podkreśla się ważną rolę zdjęć Jolanty Dylewskiej.
Połączenie tych dwóch nazwisk – Agnieszki Holland i Jolanty Dylewskiej, jest wystarczającą rekomendacją, żeby zobaczyć ten film i mieć własne refleksje, niezależne od ostatecznej opinii amerykańskich recenzentów.
Nominacje zostaną ogłoszone we wtorek, 24 stycznia. Ceremonia rozdania Oskarów wypada 26 lutego.
Film powstał przede wszystkim na podstawie autobiograficznej książki Krystyny Chiger „Dziewczynka w zielonym sweterku”. Ta wstrząsająca, zapadająca w serce lektura, opowiada o 14 miesięcznym życiu w kanałach grupy Żydów, z której dzisiaj żyje tylko mała Krysia. Dopiero jako dorosła osoba była w stanie mówić i pisać o tamtych strasznych miesiącach – o strachu przed Niemcami, wiosennymi roztopami i utopieniem, o ciągłej ciemności, głodzie i pragnieniu, o czekaniu na Sochę, który był łącznikiem ze światem zewnętrznym, zaopatrzeniowcem, pocieszycielem. O śmierci wielu współmieszkańców kanałów, w tym członków rodziny, ciężkiej chorobie braciszka, ustawicznej walce ze szczurami o każdy okruch chleba. Trzymam kciuki za nominacje do Oskara dla Agnieszki Holland i ufam, że film, który zrobiła zostanie dostrzeżony i doceniony, mimo trudnej dla Amerykanów tematyki i niekomercyjnego scenariusza.
Tego możemy się obawiać. Oskary nie koniecznie są przyznawane za walory filmu. Czasami jest w danym roku „modna” jakaś tematyka, jakiś kraj.
Ja lubię filmy Agnieszki Holland. Trzymają w napięciu nawet jeśli z ekranu płynie pozorny spokój. Przy najbliższej okazji wybiorę się na ten film. Może i po książkę? I to w takiej kolejności. Przeważnie jak najpierw poznawałam wersje książkowe, to film nie pasował do moich wyobrażeń.
Książkę mogę Ci pożyczyć Janeczko, mam ją w domowej bibliotece. Przeczytałam ją „jednym tchem”, poruszona do głębi wspomnieniami Krystyny Chiger. Kiedy Agnieszka Holland zaczęła realizować film, nie wiedziała, że autorka książki i właścicielka zielonego sweterka nadal żyje. Obie panie spotkały się dopiero po ukończeniu zdjęć do filmu, a zielony sweterek jest eksponatem w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie.
Co do Oskarów, to owszem, ta nagroda czasami jest przyznawana przez Akademię wg zupełnie niezrozumiałego dla mnie klucza. W przypadku filmu Agnieszki Holland już sama nominacja będzie sukcesem i formą reklamy filmu, ale trzymam kciuki, żeby również statuetka trafiła w ręce tej wspaniałej pani reżyser.
To miłe, ale po pierwsze to kłopot organizacyjny, po drugie jeden musi pamiętać, że dał, drugi, że pożyczył. Przez zapomnienie rozeszły mi się książki bezpowrotnie. Sprawdziłam, że premiera książki była lewie w październiku 2011, zatem powinnam ją w empiku znaleźć.
Miłego i mniej pochmurnego, niż u nas, weekendu życzę. Po filmie się odezwę.