Zapowiedź wielkiego historycznego widowiska na wrocławskim rynku rozminęła się z anemiczną realizacją. Tłumy wrocławian przybyły w upalne niedzielne popołudnie, żeby wspólnie wrócić pamięcią i wyobraźnią do wydarzeń z roku 1944. Wyobraźnię wspomagają działania Grupy Rekonstrukcji Historycznej Festung Breslau, która gromadzi przedmioty z II wojny światowej, pojazdy, broń, elementy umundurowania i wykorzystuje je w ulicznych inscenizacjach.
W scenariuszu tegorocznych obchodów zupełnie niepotrzebnie zmarnowano 40 minut na mało interesującą narrację, która nie była ani dydaktyczna, ani wzruszająca. Żal było widzów prażących się w upale, żal było dzieci czekających na przejazd pancernych samochodów i bitewne sceny, żal było żołnierzy ubranych w mundury z grubego sukna.
Rocznice tak ważnych wydarzeń, jakim dla Polaków był powstańczy zryw zbrojny przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim, powinny być przygotowywane z nieco większą starannością, gdyż nie o komercyjne widowisko w nich chodzi…
Świetne, przemyślane, reporterskie zdjęcia! Robią wrażenie i znakomicie oddają atmosferę spektaklu. Obecne tłumy świadczą o tym, że ludzie interesują się takimi przedsięwzięciami, chętnie je oglądają. Faktycznie, trzymanie wszystkich w upale świadczy o braku wyobraźni oficjeli.