O tym, że chiński jest prosty zapewniały pomysłowe zakładki Uniwersytetu Wrocławskiego porozkładane na stolikach w patio Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To tutaj zrealizowano większość imprez i pokazów z okazji i dla uczczenia Chińskiego Nowego Roku, który tradycyjnie trwa piętnaście dni i kończy się Świętem Latarni.
„Chiński dzień otwarty” to kolejna inicjatywa kulturalno-edukacyjna Muzeum Narodowego dla dzieci i dorosłych. Zorganizowano mini-kiermasz chińskich wyrobów. Dzieci uczyły się kaligrafii pod okiem Mistrza Lu YouYou. Ciekawostką była informacja, zilustrowana slajdami, że chińskie piktogramy odzwierciedlają, w sposób symboliczny, kształty z natury – czy to idącego człowieka, czy drzewa. Dorośli przyglądali się ćwiczeniom Tai Chi, w wykonaniu grupy uczniów Yen to Yanfeng Gao. Pani Duan Xiaoli, z malowniczym stroju, zaprezentowała ceremonię parzenia herbaty metodą Gong-fu Cha.
Wśród widzów dały się słyszeć głosy lekkiego rozczarowania, że zabrakło okolicznościowych wystaw ceramiki chińskiej, strojów ludowych czy też malowniczych lampionów i smoków… Może Organizatorzy spełnią te życzenia za rok?
Warto śledzić program wystaw Muzeum Narodowego we Wrocławiu i z różnorodnej oferty wybrać coś dla siebie. A i bez szczególnej okazji wizyta w tym pięknie odremontowanym gmachu, wypełnionym sztuką artystów współczesnych i żyjących w minionych wiekach, dostarczy wielu wrażeń.
Poznaj Muzeum Narodowe we Wrocławiu z fotorelacji:
Muzeum Narodowe we Wrocławiu – im starsze, tym piękniejsze
Spotkanie ze sztuką na strychu Muzeum Narodowego
Świetne zdjęcia i ciekawy reportaż, Janeczko. A co do prostoty chińskiego, to chyba tylko Chińczyk to potwierdzi 😉
Jak zawsze zdjęcia piękne … a to ostatnie, to jak z wystawy.
A na facebooku wystarczy wlepić link i kliknąć … udostępnij !
Dziękuję Izo, naumiałam się 🙂
A dlaczego ja to nie mogę pokazać tego swoim przyjaciołom na Facebooku? Szkoda, że nie można Twoich artykułów udostępniać…a może to tylko ja nie umiem 🙂
Cieszę się, że byłam, widziałam ale to wszystko było jakieś za skromne. Uczestniczyłam w takich chińskich świętach w klubach osiedlowych i zawsze to było z większą pompą a przynajmniej bardziej strojnie 🙂
Miejsce oczywiście rekompensuje wszystko no i spotkane towarzystwo. Zdjęcia Twoje Janeczko są świetne i zaprzeczają mojemu zrzędzeniu, pozdrawiam i do następnego spotkania.