Przepis na wyroby ceramiczne mógłby przypominać przepis na domowe ciasteczka: weź glinę, dodaj wody, wymieszaj, ugnieć wałek, pokrój na plastry. Póki masa jest plastyczna uformuj docelowy kształt. Talerzyk, miseczka, kubeczek. Patera, dzbanek, solniczka. Każdy pomysł ma szansę realizacji.
Następnie wysusz swoje dzieło i włóż do pieca na ok. 8 godzin. Tak przygotowany przedmiot możesz dowolnie udekorować, malując wzory, jakie tylko wyobraźnia podpowie. Nie martw się, jeśli się pomylisz. Błąd możesz zmyć wodą albo zeskrobać. Jeszcze tylko krótka kąpiel w płynnym szkliwie…
Ups! Twoje piękne dekoracje znikają w kawowej cieczy! Nie martw się! Po ostatecznym wypaleniu w piecu, w temperaturze ok. 1200 stopni Celsjusza, kolory, wstępnie delikatne i pastelowe, nabiorą głębi i intensywności. Lila zmieni się w granat a szklista powłoka doda blasku i elegancji.
Potrawy podane na stół w takich ceramicznych, ręcznie malowanych naczyniach, niewątpliwie wzbudzą podziw domowników i gości.
Proste. Prawda?
Skoro proste, to nikogo nie powinno zdziwić, że glina była wykorzystywana – do tworzenia niezbędnych w codziennym życiu naczyń – od bardzo, bardzo dawna. Archeologowie ceramicznym znaleziskom przypisują czasy sięgające do 13 000 lat p.n.e. Do Polski rzemiosło dotarło „dopiero” ok. 6000 lat temu i zadomowiło się na dobre.
Niewątpliwą stolicą polskiej ceramiki jest Bolesławiec, miasto w woj. dolnośląskim, w którym przedmioty z gliny wyrabiane są od średniowiecza i nadal głównie tradycyjnymi metodami. Dzięki dobrej jakości ceramicznych wyrobów, tradycyjnym kształtom, połączonym z funkcjonalnością, zdobieniom mogącym zaspokoić różnorodne gusta, ceramika bolesławiecka zyskała popularność na całym świecie a zakładów produkcyjnych przybywa.
Fabryka Naczyń Kamionkowych „Manufaktura” jest jednym z nich. Od założenia firmy mija 20 lat. Zakład zatrudnia obecnie około 200 osób. Głównie kobiet.
Dużą atrakcją dla turystów, oferowaną przez „Manufakturę”, jest możliwość zobaczenia na własne oczy jak powstaje ręcznie formowana i zdobiona ceramika. Sprawne dłonie kobiet formują kształty talerzyków i kubeczków, przyklejają uszka, wygładzają powierzchnie. Nanoszą farbę pędzelkiem lub stempelkiem.
Nie byłoby może w tych czynnościach nic szczególnie trudnego, gdyby nie czas. Tam, gdzie wynagrodzenie jest pochodną ilości wytworzonych elementów, potrzeba dodatkowych umiejętności: koncentracji, precyzji i szybkości. I nadzwyczajnie dobrej kondycji. Dziesiątki kubeczków, miseczek, setki przyklejonych uszek dziennie. Na paletach rosną piramidy glinianych cudeniek czekających na wjazd do pieca. Jak to możliwe? Przyjedźcie i zobaczcie sami. Już nigdy więcej nie spojrzycie obojętnie na ceramiczne dzbanki pomalowane w drobne kwiatki, gdyż oprócz gliny i farby w tych dzbankach jest na zawsze zamknięta cząstka trudu i talentu bolesławieckich kobiet.
Dziękuję pracownikom Manufaktury za pozwolenie na wykonanie zdjęć podczas pracy.
Zapraszam do obejrzenia procesu przekształcania gliny w ozdobne przedmioty (nie)codziennego użytku.
Zainteresowanym historią i ofertą handlową „Manufaktury” polecam stronę :
http://www.polish-pottery.com.pl/