W wyniku ataku samolotów na bliźniacze wieże World Trade Center, w centrum Nowego Jorku, na Pentagon i Shanksville w Pensylwanii zginęło blisko 3000 osób.
Dramat rozegrał się w godzinę i 15 minut. O godzinie 8:45 uprowadzony samolot American Lines, lot nr 11, uderzył w północną wieżę WTC. 18 minut później samolot United Airlines, lot nr 175, wbił się w południową wieżę WTC. Samolot American Airlines (lot 77 albo 757) uderzył w Pentagon o godzinie 9:43. W Shanksville w Pensylwanii rozbił się samolot United Airlines, linii nr 93. Była godzina 10:00. To są informacje, które obiegły cały świat
Minęło kilkanaście lat od tych dramatycznych wydarzeń. Być może potrzeba następnych pięćdziesięciu, żeby zrozumieć, co się stało i dlaczego. Być może prawda nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Ta niewyobrażalna tragedia, która dotknęła społeczeństwo największego państwa świata, ma przede wszystkim bardzo jednostkowy, ludzki wymiar. Śmierć nagła i niespodziewana zabrała zwyczajnych ludzi, którzy w ów wtorkowy poranek, 11 września, przyszli do pracy. O dramatycznych wydarzeniach najdłużej będą pamiętać ci, którzy utracili tego dnia swoich najbliższych, swoich krewnych i znajomych. Innym przypominać będą filmy i fotografie.
One nie pozwolą zapomnieć także o tym, że to człowiek człowiekowi zgotował taki los.
Nowy Jork w fotografii Andrzeja Jerzego Lecha
wrocławianina z urodzenia, nowojorczyka z wyboru
Mam setki fotografii tych surowo pięknych budynków. Zawsze tak ładnie „wkomponowywały” mi się w kadr. Przed snem wymyślałem nowe fotografie z nimi, po które na drugi dzień jeździłem do Nowego Jorku, do Liberty State Park w Jersey City albo chodziłem na stare molo obok mojego domu.
Kiedyś dwie wieże wyznaczały mi kierunek powrotu z Manhattanu do domu. Kiedyś dwie wieże mówiły mi jak nisko są chmury, czy jest mgła, czy pada deszcz i jak wygląda dzisiaj wschód i zachód słońca. O świcie – kiedy za tymi budynkami wschodziło słońce, w południe – kiedy padał deszcz, pod wieczór – kiedy zachodzące słońce nadawało im metaliczny, pomarańczowy kolor. World Trade Center miałem tuż po drugiej stronie rzeki Hudson.
Widziałem to na własne oczy! Widziałem ludzi wyskakujących przez okna z najwyższych pięter tych wieżowców. Widziałem jak World Trade Center runęło w dół, najpierw lewa „wieża”, patrząc z Jersey City, później prawa. To tak blisko naszego domu. Widziałem jak przywożono ludzi z Manhattanu promami do Jersey City.
Czasami gubię się, bo World Trade Center było dla mnie punktem odniesienia, który wyznaczał mi drogę do domu, do stacji kolejki PATH …
Przed chwilą wywołałem negatywy, które naświetliłem 9 września na dachu budynku gdzie mieszkam. Przez całą tę sytuację, nie zdążyłem ich wcześniej wywołać. Światło zapisane na tych negatywach nic jeszcze nie wiedziało o nadchodzącej tragedii. Ja również. Świat 9 września 2001 roku wyglądał zupełnie inaczej. Ja też. Przesyłam Ci jedno z tych zdjęć. Zobacz jak piękny miałem widok. Straciłem coś bliskiego, coś bardzo mojego. Ktoś kiedyś powiedział, że fotografia jest paroksyzmem bólu. Oczywiście, że jest. Jak bardzo jest, doświadczyłem właśnie dzisiaj, oglądając wywołane zdjęcia.
To boli.
Świat jest nadal piękny, bo w nim jesteśmy my, piwo, tłusta pizza, Chet Baker, Hudson River, nieskończony Manhattan, piękne kobiety i fotografia!
Nie dajmy się! Żyjmy dalej dla dobrej przyszłości!
Zdjęcia oraz fragmenty listów – dzienników podróżnych polskiego fotografa Andrzeja Jerzego Lecha do Roberto Michela, przyjaciela i tłumacza z Paryża – zostały umieszczone za przyzwoleniem autora, za co serdecznie dziękuję.
Janina Bieleńko
Galerie zdjęć Andrzeja J.Lecha
On The Road Gallery
Foreigner, Berlin
Dom Spotkań, Kopaniec
Wzruszające, ciepłe, piękne wspomnienie o tragicznym wydarzeniu, którego nie da się pojąć rozumem. Znakomity dobór wspaniałych zdjęć pana Jerzego Lecha pozwala na spojrzenie na miasto sprzed i po.
Bardzo lubię te subiektywne wspomnienie i spojrzenie Andrzeja. Dlatego rokrocznie będę je odkrywać dla czytelników FotoReportera.
I bardzo dobre zdjęcia, wierzyć mi się nie chce że to już tyle lat upłynęło…za szybko ten czas leci.
Bardzo przyjemny, bezpretensjonalny artykuł. Szczególnie podoba mi się zdanie „To są informacje, które obiegły cały świat”, bo do końca to nikt nie wie, ile prawdy jest w tym, co podawały amerykańskie media i rząd. I faktycznie – dowiemy się pewnie za kilkadziesiąt lat.
Pewne jest jednak, że zginęło prawie 3 tys. niewinnych ludzi i to o nich właśnie, a nie o „świętowaniu dnia walki z terroryzmem”, powinno się mówić. Dlatego sporą ulgę czuję, czytając artykuł o WTC, w którym ani razu nie pojawia się to magiczne słowo-zaklęcie na „t”.