Wąski strumień światła wydobywa z ciemności nagie stopy. Pierwsze, stąpające z wdziękiem, należą do tytułowej Zuzanny, następne, drepczące niepewnie w ślad za kobietą, to stopy starców. Światło gaśnie. Kiedy pojawia się ponownie widzimy w głębi czarnej sceny obraz przedstawiający piękną kobietę, odzianą w długą suknię z połyskliwego, czerwonego atłasu.
Obraz? Nie, to nie obraz. Smukłe dłonie odrywają się z tła i zmysłowymi ruchami zaczesują włosy, odrzucają futrzaną etolę i gładzą półnagie ramiona symulując poranną toaletę.
Długa suknia, to także ciekawy scenograficzny obiekt. Kształtem przypomina klatkę dla egzotycznych ptaków, przykrytą błyszczącą metalicznie materią. U jej podnóża, jakby w niszy pod schodami, gnieżdżą się dwie męskie, pokraczne sylwetki. Z trudem usiłują podglądać myjącą się kobietę. Próbują też wspinać się po tej purpurowej, szklanej górze, żeby sięgnąć po obiekt swojego pożądania. Nadaremnie. Widzimy zgorzkniałe twarze starców, gwałtownie gestykulujących, jakby dyskutujących nad nową strategią usidlenia i zniewolenia niewiasty.
Do kobiety zbliżył się młody, długowłosy mężczyzna. Kobieta zniknęła, mężczyzna pozostał w strudze światła do końca spektaklu. W panującym mroku z trudem dało się zauważyć dwie opadające na scenę skrzynie. Wyczuwalny zapach sypiącej się ziemi jednoznacznie przywodził na myśl ostatni pochówek…
Uczestnicząc w charakterze widza w przedstawieniu pantomimy, na podstawie plastycznych scen i gry mimów, podświadomie chcemy naszkicować fabułę. Znaleźć odpowiedzi na pytania: Kim jest umięśniony młodzieniec? Co się stało ze starcami? Jeżeli nawet spektakl dawał odpowiedzi, to zniknęły w ciemności, jak Zuzanna…
Widz, który nie zna biblijnej opowieści o Zuzannie (Księga Daniela, rozdział 13) , nie pozna jej po obejrzeniu spektaklu. Dlatego wybierając się na przedstawienie teatru pantomimy warto zadać sobie trud dotarcia do źródeł literackich czy dzieł malarskich, które zainspirowały reżysera, scenografa, projektanta kostiumów – tu w jednej osobie Leszka Mądzika i Jana A.P. Kaczmarka, który specjalnie dla tej sztuki skomponował frapującą muzykę.
Na przedstawienia reżyserowane przez Leszka Mądzika chodzę dla przyjemności kontemplowania obrazów, jakie kreuje w wyobraźni widzów przy pomocy światła i dźwięku, koloru i kształtu. Dla emocji, jakie budzą się z obserwacji gestów i mimiki aktorów przekazujących bez słów całą gamę uczuć, które targają duszą ludzką w obliczu miłości, fizycznego pożądania, złudnej nadziei na spełnienie, goryczy porażki i pragnienia zemsty za zranione ego.
„Spektakl odbywa się w dużym zaciemnieniu” – informuje program Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego. To, niestety, prawda. O tym, że zespół składał się z 8. aktorów zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy wyszli do widzów. Czy nie szkoda ich wysiłku, aktorskiej pracy na scenie, której zwyczajnie nie widać? – pomyślałam wychodząc z teatru. Siłą ciemności, w spektaklu „Zuzanna i starcy” najbardziej obecną była muzyka.
Czytelniku! Poznaj historię cnotliwej Zuzanny, córki Chilkiasza, która mieszkała w Babilonie wraz z mężem imieniem Joakim, na przykład z tego krótkiego „Opowiadania o Zuzannie„. Dowiesz się, kim byli starcy, co uknuli przeciwko niedostępnej, wiernej mężowi kobiecie i jaki spotkał ich los. Wyposażony w biblijną wiedzę wybierz się do Teatru Polskiego we Wrocławiu, Scena na Świebodzkim i zobacz jak historię z Babilonu, starożytnego miasta w Mezopotamii opowiedział Leszek Mądzik – artysta niezmiennie, od wielu lat, zaskakujący widzów swoją sceniczną kreatywnością.
———
Przeczytaj także o innym interesującym spektaklu Wrocławskiego Teatru Pantomimy, p.t. „Osąd”.
w artykule Osąd. Wieczór z pantomimą przyszłości
To musi być niezwykły spektakl. Szkoda, że jestem tak daleko od Wrocławia. Dziękuję za tak piękne 😉 przedstawienie słowami tej pantomimy.
Ha, ha. Właśnie. Słowami! A przecież lubię te spektakle bez słów, bo dają wytchnienie od szumu informacyjnego, który jest wokół nas. Pozwalają usłyszeć własne myśli. No, i te myśli zamieniam później w słowa. Cóż…