Internetowa strona domowa wykwintnego pensjonatu położonego we wsi Bielice (14,7 km od Stronia Śląskiego), nad brzegiem Białej Lądeckiej zaprasza turystów, miłośników gór i odpoczynku z dala od cywilizacji – do Chaty Cyborga.
W mojej pamięci pozostało z czasów studenckich zdrobniałe określenie: „Chatka Cyborga”, świadczące o ciepłym, emocjonalnym stosunku do tego ubogiego, przyczepionego do skały domku, położonego na skraju puszczy.
Do Chatki, w latach 1976-1980, w każdy weekend przyjeżdżała grupa studentów z Instytutu Cybernetyki Technicznej, Politechniki Wrocławskiej. Były to weekendy bardzo szczególne. Próbowaliśmy w krótkim czasie „zaliczyć” wędrówkę, m.in. pięknymi szlakami rezerwatu Puszczy Śnieżnej Białki, wykonać w starej chatce zaplanowane prace remontowe (a raczej adaptacyjne, możliwe do wykonania rękami młodych ludzi, bynajmniej nie studiującymi budownictwa i dysponującymi skromnymi środkami finansowymi) oraz towarzysko spędzić czas przy promieniującej ciepłem węglowej kuchni.
Wieczory przy gitarze (a nawet kilku) i kubku grzańca (a nawet kilku) rozgrzewały nie tylko ciało. Puszczaliśmy wodze fantazji i dzieliliśmy się pomysłami na przyszłość chatki a także własną. Bo marzenia jak ptaki szybują po niebie…
Nasza praca w dużym stopniu była syzyfowa. Powroty do chatki w kolejny weekend rozpoczynały się od rozpoznania, co zginęło… Najbardziej dotkliwy, chociaż, dzięki opatrzności, nieskuteczny rabunek dotyczył złożonego pod chatką stosu belek – przeznaczonych na remont mostu. Złodzieje zapakowali belki na wóz konny. Most zapadł się pod tym ciężarem. Rabusiom nie pozostało nic innego, tylko zrzucić belki z wozu i odjechać.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy obcy w wiosce, położonej na końcu asfaltowej drogi, zamieszkałej ledwie przez kilka rodzin – przesiedleńców i na wiele nie możemy liczyć. Cieszyliśmy się z możliwości przechowania śpiworów i narzędzi u jednego z gospodarzy i z życzliwości pani sklepikarki, która bez względu na porę dnia otwierała jedyny w okolicy sklepik ratując nas przed wieczorem „o suchym pysku”. A były to czasy, kiedy mało który student posiadał samochód a na komunikację autobusową nie bardzo można było liczyć.
Czasy nieco się zmieniły. Samochodów przybyło, ale niezmotoryzowanym nadal pozostaje wędrówka szlakiem ze Stronia Śląskiego lub Lądka Zdroju. Góry Bialskie wchodzą w skład Gór Złotych. Północno-wschodnia część zaliczana jest do masywu Śnieżnika. W tym atrakcyjnym krajobrazowo zakątku Sudetów panuje specyficzny mikroklimat. Trasy turystyczne bywają wyludnione, co jednych kusi a innych wystrasza.
W ostatnich dekadach przybyło w samych Bielicach i w okolicy domów noclegowych, tras narciarskich a pobliskie usytuowanie Stronia Śląskiego daje dodatkowe możliwości wypoczynku na basenie czy nad zalewem. Zalew w Starej Morawie (1,3 km od Stronia Śląskiego), to sztuczny zbiornik wodny retencyjno-rekreacyjny udostępniony turystom w 2007 r. dzięki funduszom unijnym.
Sama wieś Bielice nie zrobiła na mnie wrażenia. Cóż, listopad nie jest najbardziej kolorowym miesiącem roku dla Gór Bialskich. Najpiękniej jest tu wczesną jesienią. Wtedy nie zwraca się uwagi na chaotycznie rozrzucone chaty, pobazgrany farbą przystanek, na który 2 razy dziennie przyjeżdża autobus i stojący vis-a-vis kościół o spartańskiej elewacji, wybudowany staraniem mieszkańców wioski w początkach XIX w. Równie malowniczo jest tu zimą, kiedy biały puch przykryje nie zawsze atrakcyjne efekty działalności człowieka.
Natomiast nowe oblicze Chaty Cyborga przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Z trudem usiłowałam wydobyć z pamięci informację, gdzie, względem mostu, były drzwi prowadzące do ciasnej sieni, zakończonej komórką wykutą w skale. (Tam przechowywaliśmy narzędzia, farby i inne „cenne” przedmioty.) Teraz mieliśmy do wyboru 4 pary drzwi, do których prowadziła droga, wyłożona równą kostką i kamienne schodki.
Szerokie, kamienne schodki prowadziły także do brzegu Białej Lądeckiej. W „naszych” czasach, to było miejsce zarówno do pobierania wody, jak i do mycia się. Czysta, ale lodowata woda górskiego strumienia wymagała sporego hartu ducha, ale wyboru nie było. Dziewczyny, żeby umyć włosy, potrafiły gotować wodę na kuchni węglowej i myć, polewając głowę wodą czerpaną kubeczkiem. Cóż, uroda wymagała poświęceń.
Dzisiaj w Chatce Cyborga ciepła woda jest non-stop. Większość pokoi (a może nawet i wszystkie) posiada łazienkę, telewizor i stacjonarny telefon. Telefony mobilne są tu poza zasięgiem sieci operatorów. Dom jest ogrzewany opałem olejowym a w przytulnej kawiarence pali się w kominku. Tu zjedliśmy pyszne pierogi, nabierając sił przed dalszą drogą.
Wybierałam się w tę podróż sentymentalną w towarzystwie dorosłych już dzieci – moich i nie moich – z lekkim uczuciem niepokoju, gdyż przeczytane w zakładce Historia zdanie – cyt.: „Architektura nowej części nawiązuje do lokalnych, historycznych tradycji budowlanych komponując się ze stuletnią częścią starą, która w wyniku kolejnego remontu zachowując tradycyjny wygląd przestała pełnić funkcję schroniska„.- zinterpretowałam, że obiekt jest dostępny – także w sensie kulinarnym – tylko dla mieszkających w nim gości. Nastawiłam się zatem na zdjęcia z daleka i z workiem suchego prowiantu dla całej czwórki ruszyliśmy w drogę.
Oczywiście mogłam zatelefonować, uprzedzić, zapytać Gospodarzy o czas na chwilę rozmowy (córka nie omieszkała mi tego wytknąć), ale w moim życiu improwizacja przeplata się z działaniem planowanym i tego już nie zmienię…
Szczęście nam dopisało. Gospodarze, państwo Jola i Janusz Lignarscy, właściciele Chaty Cyborga od 1990 roku, byli w domu i poświęcili naszej ciekawości sporo czasu, nie zaniedbując przy tym (mam taką nadzieję) swoich obowiązków.
Pani Jola pokazała nam album ze zdjęciami, nie tylko chatki w różnych dekadach, ale także rodziny pierwszych właścicieli, czyli małżeństwa Hannigów, które skromnymi środkami zbudowało na przełomie XIX i XX w. ten dom nad rzeką. Budulcem były kamienie wydobywane ze zbocza góry i drewno. Ciekawostką jest, że dzieci przedwojennych właścicieli nawiązały kontakt z nowymi właścicielami. Gospodarze wyeksponowali zdjęcia nawiązujące do początków historii domu i rodziny, która tu mieszkała, na ścianie dawnej jadalni.
Pan Janusz oprowadził nas po okazałym obiekcie. W najstarszej, 100-letniej części domu, odświeżył moją pamięć wskazując na przeprowadzone zmiany, w stosunku do stanu z roku 1990. W starej kuchnio-jadalni i sąsiedniej alkowie układ przestrzenny został zachowany. W miejscu kuchni węglowej jest dzisiaj kominek, natomiast alkowa została wykorzystana na samoobsługową kuchnię turystyczną. Malownicze okienka i czyściutkie belki na stropach i ścianach, przeplatane warkoczami ze słomy, przenosiły wyobraźnię w przeszłość. Inaczej poprowadzono schody na piętro, ale poprzedniego usytuowania i tak nie mogłam sobie przypomnieć.
Prawdziwą perełką była zamiana (łatwo powiedzieć) starej obory, która służyła nam za magazyn różności wszelakich, na kameralną, klimatyczną komnatę, w której może zagościć Prawdziwa Sztuka. I faktycznie gości. Spotkania muzyczne, poetyckie, nawet teatralne wpisały się w historię tego miejsca.
Architekturę wnętrza, wykończenie, wyposażenie i dekoracje cechują: solidność wykonania i elegancja, czystość i przytulność. Ten dom, chociaż należy do rodziny Lignarskich dopiero od 1990 r. , ma dobry klimat i duszę domu wielopokoleniowego.
Niewątpliwie wynika to z faktu, że Gospodarze tutaj mieszkają, ale zapewne także z przyjętej koncepcji „dekorowania” domu NIE zakupionymi w sklepie seryjnymi rekwizytami, ale przedmiotami, z którymi wiąże się jakaś historia, dziełami artystów, którzy odwiedzili Chatkę, lub rękodziełami artystów ludowych, których prace wyszperali na bieszczadzkich szlakach.
Ogrom włożonej tu pracy, ale także i serca jest zniewalający. Jedyne czego nie spotkałam (może się schował), to Cyborga – patrona Chatki. Ale, biorąc pod uwagę, że w obecnej strukturze Politechniki Wrocławskiej Instytut Cybernetyki nadal istnieje, tylko pod nazwą Instytutu Informatyki, Automatyki i Robotyki, mam nadzieję, że okazały Cyborg będzie kiedyś witał gości w Chatce Cyborga w Bielicach i zrobi to równie sympatycznie, jak Gospodarze: Jola i Janusz Lignarscy.
Zainteresowanym historią Chaty Cyborga i ofertą turystyczną polecam stronę domową www.chatacyborga.pl
Zapraszam na wirtualny spacer wokół Chatki i po najbliższej okolicy. Z uwagi na szybko zapadający zmrok jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia, ale może ten fakt będzie przyczynkiem do ponownego przyjazdu, w innej porze roku.
Relację dedykuję Olgierdowi, z podziękowaniem za bezpieczną podroż tam i z powrotem.
Super wyprawa i fantastyczna historia, aż wierzyć się nie chce. Aż dech zapiera, że to wszystko prawda, widząc te stare i nowe fotki. Piękna sentymentalna wycieczka.