Wrocław do dziś nie doczekał się planowanego od lat Muzeum Figur Teatralnych. Dlatego eksponaty na wystawę „Cudze oblicza” projekty i lalki Jadwigi Mydlarskiej-Kowal” użyczyło Centrum Scenografii Polskiej w Katowicach – Oddział Muzeum Śląskiego oraz Wrocławski Teatr Lalek, dla którego artystka tworzyła prawie 20 lat.
Wystawa prezentuje dzieła Jadwigi Mydlarskiej-Kowal, wrocławskiej artystki – grafika, na różnych etapach projektowania scenografii, masek i lalek do przedstawień dedykowanych dzieciom i dorosłym.
Mamy możliwość zobaczyć odręczne szkice, projekty kostiumów, jak np. dla Syreny ze spektaklu „Córka Króla Mórz”, ze szczegółowymi wskazówkami: „materiały: sznury, szyfon, siatka, gaza” czy rysunki z opisami elementów scenografii do przedstawienia dla dorosłych „Gyubal Wahazar” Stanisława Ignacego Witkiewicza. Tu obok fotela z dominującą sylwetką przemawiającej postaci czytamy: „drzwi wymieniane na drzwi z płaskorzeźbą robotników” i „z tyłu wmontowany głośnik”.
Szkice są rysowane zdecydowaną, mocną kreską. Można odnieść wrażenie, że artystka, opowiadając się za ostateczną wersją lalki czy scenografii, nie dopuszczała myśli o jakichkolwiek odstępstwach od projektu. I wykonawcy trzymali się wiernie artystycznej wizji. Na wystawie jest kilka przykładów zrealizowanych pomysłów. Tylko zdjęcie tytułowego bohatera sztuki „Śmieszny staruszek” Tadeusza Różewicza pochodzi z wystawy „Oblicza lalek”, zorganizowanej w 2010 r. przez Wrocławski Teatr Lalek.
Jadwiga Mydlarska-Kowal i reżyser Wiesławem Hejno zrealizowali kilkadziesiąt spektakli. Sięgnęli po utwory Witkacego, Kafki, Schulza czy Szekspira przedstawiając niebanalną ofertę dla dorosłych widzów. W latach 1985 – 1989 powstał tryptyk „Fenomen władzy”, na który złożyły się sztuki „Proces” Franza Kafki, „Gyubal Wahazar” Stanisława Ignacego Witkiewicza i „Faust” Johanna Wolfganga Goethego.
Tak kontrowersyjny repertuar wzbudzał skrajne reakcje zarówno widzów, jak i recenzentów. Przez wiele lat Jej twórczość była niedoceniana. Dopiero w 2000 roku, rok przed śmiercią, została wyróżniona prestiżową nagrodą „Złotej Maski” i „Złotej Pacynki”.
Lalki Jadwigi Mydlarskiej-Kowal były słusznej postury, miały wyraziste rysy twarzy, niejednokrotnie sugerujące cechy charakteru prezentowanej postaci. Skupiały na sobie całą uwagę. Były dominujące, władcze, żyły swoim scenicznym życiem i … przerażały. Pamiętam, że podczas oglądania spektaklu „Gyubal Wahazar” towarzyszyło mi irracjonalne uczucie lęku przed zwróceniem na siebie uwagi choćby głośniejszym oddechem…
Ostatni spektakl dla dzieci – „Córka Króla Mórz” – nie wzbudzał takich trudnych emocji, zniewalał rozmachem i pięknem scenografii, ale nadal wspólną cechą tych przedstawień była pierwszoplanowa rola lalki.
Zaryzykuję stwierdzenie, że wraz ze śmiercią Jadwigi Mydlarskiej-Kowal umarł magiczny teatr, o którym marzyła: „Teatr, który hipnotyzuje. Teatr, gdzie słowo traci nadrzędność. Teatr, który działa na zmysły, intelekt i nerwy” .*)
Coraz częściej lalka towarzyszy aktorowi tylko jako jego miniaturowa kopia, przykładowo w sztuce „Franciszek, sen everymana” Mateusza Pakuły, w reż. Jolanty Denejko lub jej prawie nie ma, jak w spektaklu „Z piasku” w reż. Pia Partum.
Nie przykuwa już mojej uwagi, nie buduje w wyobraźni równoległego świata, do którego przyzwyczaiła mnie Jadwiga Mydlarska-Kowal.
Pozostaje mieć nadzieję, że twórczość wrocławskiej artystki nie rozproszy się po świecie i zostanie tu, we Wrocławiu w oczekiwaniu na realizację zacnego pomysłu budowy muzeum, którego kolekcje będą przypominały najważniejsze wydarzenia w życiu teatralnym miasta, będą przedstawiały projekty i fragmenty scenografii do przedstawień, które dawno zeszły z afisza. Przy współczesnej technice nie widzę przeszkód, żeby oprócz statycznych gablot z kostiumami i makietami lalek istniały także wystawy demonstrujące mechanizmy ich „ożywiania” lub sale kinowe oferujące obejrzenie nagranych spektakli.
Takie muzeum od dawna nazywam Muzeum Emocji, gdyż to we Wrocławskim Teatrze Lalek od prawie 70. lat dzieci, młodzież i dorośli kształtują swoją wyobraźnię, wrażliwość i doświadczają szerokiej gamy uczuć – od spontanicznej radości do paraliżującego strachu.
*) Cytat z wykładu Jadwigi Mydlarskiej-Kowal wa Wydziale Lalkarskim PWST „Scenograf w Teatrze Lalek”
Zobacz także inne fotorelacje z wystaw i spektakli lalkowych:
Złamane paznokcie. Marlena Dietrich w niesamowitej kreacji Anny Skubik
Mały K. Przedstawienie dyplomowe studentów PWST
Testament psa czyli historia o Miłosiernej
Czy te psy były elektryczne? Współczesne dziecko w świecie baśni
Ale napisane! Bardzo dobrze się to czyta ale przede wszystkim chce się w te pędy lecieć na wystawę i zobaczyć wszystkie przedstawienia z lalkami 😀
I szansa jest! Wystawa została przedłużona do 25 marca. WARTO! Dziękuję za miły komentarz.
Piękna prezentacja lalek, szkoda, że Wrocław nie ma pomieszczeń na stałą ekspozycję wystawy. Super relacja.
Janko świetna prezentacja wystawy. Pozdrawiam.
Jak zwykle Janeczko, doskonale napisane i pokazane…cudo!