W ramach obchodów Światowego Dnia Teatru Lalek (mówi się też o Międzynarodowym Dniu Aktora Lalkarza) Centrum Kultury ZAMEK we Wrocławiu przedstawiło kilka interesujących propozycji.
Przede wszystkim w Zamku zagościły LALKI. Na wystawie, o której można przeczytać w fotorelacji Magiczny teatr Jadwigi Mydlarskiej-Kowal, zgromadzono prawdziwe dzieła sztuki wrocławskiej artystki związanej przez wiele lat z Teatrem Lalek.
Innym atrakcyjnym punktem programu były warsztaty lalkarskie poprowadzone przez panią Beatę Tomczyk, scenografkę z Wrocławskiego Teatru Lalek. Zachęcająco brzmiące zaproszenie oferowało możliwość poznania warsztatu pracy scenografa i „śledzenie” procesu powstawania lalki.
Na zajęcia przybyli reprezentanci trzech, a nawet czterech, pokoleń. Kierowali się nieustającą atencją do teatru lalek (np. Wasz FotoReporter24), chęcią poszerzenia własnej wiedzy o świecie „za kulisami” i pomysłem dostarczenia małym dzieciom nowych doznań estetycznych i nowych umiejętności. (Brawo dla Mam!)
Chyba każdy z przybyłych – czy to studentka wydziału wokalno-aktorskiego, czy pani pedagog, nauczycielka, czy artysta ceramik , mamy i ich dzieci – chciał zobaczyć „jak to się robi”. Jak tworzy się lalki i jak się je ożywia.
Na zrealizowanie wszystkich planowanych pomysłów, niestety, zabrakło czasu. Tym większe uznanie dla Pani Beaty Tomczyk za to, że w 60 minut potrafiła nie tylko stworzyć sympatyczny zespół z zupełnie przypadkowych uczestników, ale także dała im (zwłaszcza najmłodszym) sposobność stania się na chwilę aktorami – lalkarzami. Ponadto pokazała jak niewiele trzeba, żeby przenieść widzów w inny świat, w świat zbudowany w wyobraźni, zainspirowanej lalką wprawioną w ruch przez aktora.
Bo tak naprawdę lalka, np. kukła, pacynka, marionetka, jawajka, jest tylko przedmiotem i dopóki leży na parapecie, jak te dwie białe parasolki, nie wzbudza w widzu szczególnych emocji, nie prowadzi wyobraźni w świat inny od otaczającego tu i teraz. Jednak wystarczyło tylko umocować na szpikulcach parasolek styropianowe kule symulujące ludzkie głowy, ozdobić te kule-głowy kolorowymi piórkami i wprawić parasolki w ruch, żeby widz przestał widzieć przedmioty a wyobraził sobie dwie damulki spacerujące po ogrodzie, promenadzie, gdziekolwiek bądź (w prawdziwym teatrze scenograf projektuje tło pozwalające umiejscowić bohaterów w określonej przestrzeni).
Na spotkaniu poznaliśmy rodzaje lalek, tych, zdawałoby się najprostszych, podstawowych, jak pacynka, którą może być skarpeta lub rękawiczka nałożona na dłoń aktora, marionetka poruszana za pomocą niteczek zamocowanych do krzyżaka czy jawajka będąca lalką z ruchomymi rączkami prowadzonymi za pomocą czempurytów. Jednak animacja każdej z nich już nie była taka prosta. Przekonały się o tym dzieci i dorośli próbujący swych sił w „ożywianiu” marionetki. Lalka „warsztatowa” miała 11 niteczek i sprawiała lalkarzom-amatorom sporo kłopotu a Pani Beata Tomczyk wspomniała o mistrzu, który prowadził lalkę dzięki 68 niteczkom.
Niewątpliwie nasze apetyty na poznanie magicznego teatru lalek od podszewki nie zostały w pełni zaspokojone. Dlatego w najbliższym czasie znowu wybiorę się za kulisy Teatru Lalek. Zachęcam także innych miłośników teatru lalkowego do uczestnictwa w imprezach organizowanych z okazji zbliżającego się Międzynarodowego Dnia Teatru. Jak czytam w harmonogramie dla Wrocławia będą wystawy, pokazy i warsztaty. Pierwsze wydarzenie już 27 marca o godz. 9:30.
Czyż tytuł PRAWDZIWA MAGIA TO COŚ, CO KAŻDY Z NAS MA WEWNĄTRZ nie brzmi intrygująco?
Szczegóły na stronie: