Chyba nie ma osoby, która nie uśmiechnęłaby się na dźwięk słów: Szymon Kobyliński. Ten postawny brodacz w okularach, z nieodłączną fajką, swoimi celnymi, kąśliwymi rysunkami rozbawiał kilka pokoleń Polaków.
Urodził się w rodzinie o tradycjach malarskich, więc trudno się dziwić, że jako kierunek studiów wybrał grafikę w warszawskiej ASP i historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Zadebiutował rysunkiem prasowym już w wieku 9 lat i to wydarzenie nadało jego życiu ustalony kierunek. Przez całe swoje 75 letnie życie rysował, opowiadał, pisał… Był świetnym gawędziarzem i ilustratorem, jego ciekawe audycje emitowane w Telewizji Polskiej, m.in. w „Teleranku”, przyciągały przed ekrany rzesze młodszych i starszych odbiorców. Wychodząca spod ręki Kobylińskiego charakterystyczna postać gruszkowatego człowieka komentującego aktualne wydarzenia polityczne i społeczne pojawiała się na okładkach „Szpilek”, na stronach „Polityki”, „Przekroju”, „Kultury” czy „Kulis”. Zilustrował ponad 300 książek, wydał 20 własnych, był popularyzatorem polskiej kultury i historii, znawcą herbów, broni i barw Wojska Polskiego.
W biografii Szymona Kobylińskiego nie zabrakło także wydarzeń związanych z filmem – jako aktor wystąpił w „Ogniem i mieczem” wcielając się w postać senatora Ostroroga, statystował w „Miłość ci wszystko wybaczy”, był reżyserem, scenarzystą, scenografem. Po prostu – człowiek orkiestra…
Swoją bogatą twórczość prezentował na ponad 100 wystawach indywidualnych zarówno w kraju, jak i za granicą. Został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, jednak szczególnie bliski był mu Order Uśmiechu otrzymany z rąk Wandy Chotomskiej.
Właśnie w nawiązaniu do 45. rocznicy otrzymania tego odznaczenia, Muzeum Kinematografii gości wystawę składającą się z 200 prac Szymona Kobylińskiego. Rysunki są komentarzem do PRL-owskiej rzeczywistości, satyrą polityczną ukazującą groteskowość i, niezamierzony przez rządzących, surrealizm tamtych lat. Wystawa „NAJKRÓTSZE FELIETONY ŚWIATA. Rysunki satyryczne Szymona Kobylińskiego” zawitała do Łodzi w ramach współpracy Muzeum Kinematografii z Galerią Pro Arte z Torunia, której właściciel, Wiesław Żyła, jest jednocześnie kuratorem wystawy.
Rysunki można oglądać do 30 kwietnia 2014.
Wspaniały pomysł z tą wystawą, naturalnie trzeba pielęgnować to co było, nie ma się czego wstydzić – to historia.
Dokładnie tak, Izo, Polscy satyrycy są naszą dumą narodową i ich prace powinny być pokazywane na wielu wystawach. Na szczęście żona Szymona Kobylińskiego udostępniła znaczną część rysunków panu Wiesławowi Żyle, który systematycznie organizuje wystawy w różnych miastach.
Dziękuję za miłą wizytę, pozdrawiam 🙂
Świetny artykuł o cudownym człowieku,przypomniał mi dawne czasy kiedy to zaczynało się czytanie gazety od jego humoru :)Jakoś coraz częściej na wspomnienia mnie bierze…
Bo jest co wspominać, Joasiu, ja też chętnie czytałam „Szpilki” i „Kulisy” z rysunkami pana Szymona. Mimo szerokiego rynku prasowego, dzisiaj nie ma satyrycznych tygodników na dobrym poziomie. A szkoda, bo mamy świetnych rysowników. Pozdrawiam 🙂
Gosiu, wspaniały wybór rysunków na zachętę do wizyty na wystawie. Już plakat wystawy jest śliczny, chociaż smutny, bo prawdziwy. Jak wszystkie inne satyry.
Miło, że wpadłaś Tereniu, dzięki za ciepłe słowa 🙂 Kobyliński miał duże poczucie humoru, a jego polityczne rysunki cieszyły w trudnych czasach komuny. Ściskam 🙂
…kup opłatek, ale ufarbuj na czerwono… Nic dodać, nic ująć. Kwintesencja czasów, które na szczęście minęły.
Dobrze, że została następnym pokoleniom ta specyficzna, nie pozbawiona ostrej satyry i humoru, dokumentacja tamtej rzeczywistości, w rysunkach Szymona Kobylińskiego. Dzięki Gosiu za nadanie wystawie drugiego, wirtualnego życia i godną Mistrza prezentację jego prac. Wrocław pozdrawia Łódź! 🙂
Ja też uważam, że należy pokazywać potomnym dorobek tak świetnych satyryków, mimo upływu lat, sporo jego krytycznych rysunków jest nadal aktualnych. Łódź odwzajemnia pozdrowienia 🙂