Homo Urbanus Europeanus – to oficjalny tytuł zbioru zdjęć wykonanych przez francuskiego fotografa Jean-Marc Caracciego w stolicach europejskich państw. Po Warszawie (2008 r.) i Szczecinie (2009 r. ) tym razem niesamowitą wystawę, efekt kilku lat artystycznej pracy, prezentuje Muzeum Dialogu Kultur – oddział Muzeum Narodowego w Kielcach.
Jean-Marc Caracci, Sycylijczyk urodzony w Tunezji. Od dziecka mieszka w Montpellier, na południu Francji. Fotografia towarzyszyła mu od dawna. W dzieciństwie asystował bratu w ciemni fotograficznej, w wojsku doskonalił swoje umiejętności jako fotograf pułku. W 2006 roku ostatecznie zrezygnował z pracy w przemyśle motoryzacyjnym, żeby zająć się działalnością artystyczną.
Fotograficzny projekt Homo Urbanus Europeanus rozpoczął w czerwcu 2007 roku, w Bratysławie. Latem 2010 roku na mapie projektu były już: Ryga, Wilno, Sofia, Madryt, Warszawa, Rzym, Lublana, Zagrzeb, Belgrad, Helsinki, Tallin, Reykjavik, Paryż, Bruksela, Luxemburg, Oslo, Sztokholm, Praga, Berlin, Stambuł (uznawany za europejską stolicę Turcji), Lizbona, Tirana, Budapeszt, Wiedeń, Ateny, Luksemburg, Kopenhaga, Amsterdam, Londyn i Dublin.
Trzy (3) lata pracy. Trzydzieści jeden (31) odwiedzonych miast. Trzydziesta pierwsza (31) wystawa – jeżeli dodać Kielce do imponującej listy miast, które prezentowały prace Jean-Marca Caracci – od Bratysławy na Słowacji, przez Szanghaj w Chinach, do Ballarat w Australii (źródło: http://homo.urbanus.free.fr/europeanus/expos.html).
Wystawa fotografii francuskiego artysty cieszy się niesłabnącym powodzeniem.
Jean-Marc Caracci poświęcił swoją uwagę człowiekowi w przestrzeni miejskiej, trudnemu do przetłumaczenia pojęciu „urban being”. Oglądając ten szczególny, perfekcyjnie dopracowany, dokumentalny fotoreportaż z tak wielu europejskich miast zauważamy, że współczesna architektura miejska jest prawie jednorodna. Monumentalne gmachy, wybetonowane place, ogromne konstrukcje mostów spinających brzegi rzek zacierają różnice społeczne i kulturowe. Człowiek, fotografowany z oddali, nie ułatwia nam rozpoznania, w jakim kraju jesteśmy.
Człowiek. Pomimo symbolicznej obecności w kadrze, to on jest dla artysty najważniejszy. Jean-Marc Caracci pokazuje jak bardzo zintegrowany jest z tym nowym, tak dalekim od natury otoczeniem. Zdaje się go nawet nie zauważać. Fotografując pojedyncze sylwetki ludzi artysta nie pochyla się nad problemem ich samotności. Bohaterowie jego fotografii zostali zatrzymani w kadrze w drodze do…, w drodze z… To ludzie aktywni, zaangażowani w realizację codziennych planów i obowiązków. Stawiają dynamiczne kroki. Nie rozglądają się. Świat, który ich otacza, ta betonowa dżungla, im nie przeszkadza. Są tu u siebie. Są jej twórcami, zdobywcami i użytkownikami. I czują się w tym środowisku, chyba, dobrze.
Jean-Marc Caracci nie kreuje poprzez swoje fotografie psychologicznego portretu Europejczyka. Nie komentuje jakości życia we współczesnej Europie. Nie ocenia standardów architektury miejskiej. Nie krytykuje unifikacji wyglądu miast. To duża zaleta jego fotoreportaży. Wszystkie bowiem aspekty bycia „miejską istotą” – i te dobre i te złe – każdy odwiedzający wystawę czy to w Szanghaju, czy w Kielcach, doświadcza osobiście.
Fotografia pełni tu funkcję lustra odbijającego obraz cywilizowanego świata, którego istotnym elementem jest człowiek, który ten świat stworzył i ukształtował.
Architektura odwiedzonych miast, przedstawiona w czarno-białej fotografii, potrafi zachwycić swoją elegancją i prostotą. Kompozycja kadrów podkreśla estetykę, harmonię i symetrię geometrycznych budowli. Sylwetka człowieka, chociaż postrzegana jedynie jako graficzny znak na tle szerszego planu, podnosi betonową dżunglę do rangi przestrzeni ujarzmionej do życia.
Jean-Marc Curacci bardzo konsekwentnie budował swój fotograficzny obraz współczesnej Europy. Zaczynał bez większych funduszy i sponsorów. Rozesłał tysiące maili do instytucji kulturalnych, galerii, artystów i zwyczajnych internautów. Nawiązał przez internet wiele znajomości z ludźmi, którzy pomogli mu w realizacji projektu. Kiedy podczas wernisaży padało pytanie: Dlaczego wybrał Pan właśnie te miasta? Odpowiadał: To nie ja wybierałem. To te miasta wybrały mnie.
W każdym mieście przebywał kilka dni. Wyszukiwał charakterystyczne miejsca – obezwładniające swoim ogromem budowle lub kamienne, puste przestrzenie i czekał. Czekał na człowieka. Na Homo Urbanus Europeanus.
Zapraszam do obejrzenia małego fragmentu imponującej galerii zdjęć europejskich miast.
Wystawa Homo Urbanus Europeanus
02 maja – 24 sierpnia 2014 r.
Muzeum Dialogu Kultur
oddział Muzeum Narodowego w Kielcach
Kamienica pod Trzema Herbami
Kielce, Rynek 3
Homo Urbanus Europeanus Jean-Marc Caracci
Link do portfolio:
Te zdjęcia z pewnością robił człowiek absolutnie genialny!Żałuję że z Gdańska, w którym mieszkam jest tak daleko do Kielc i póki co – mogę je oglądać tylko w Internecie. Czekam na wystawę w Łodzi i wówczas będzie ona dla mnie bardziej dostępna. Miałam to wielkie szczęście poznać Jean- Marca w kwietniu tego roku w Gdańsku, ale wówczas nie miałam pojęcia o tym, że mam do czynienia z tak genialnym artystą….
Janka,
Thanks for sharing the link. Technically, all the pieces are impeccable. Emotionally, I find it difficult to connect with any of the pieces (except for Rome, as Rome is still unmistakably Rome :-)). Perhaps, that was the intended effect. In some strange way, very alienating
Cheers Jerzy
Photography emotions can be different things to different people, but I think that the works of Jean-Mark Carracci must appeal to all of us, because they make us think about the coexistence between a “urban being” and his concrete environment. The monumental buildings and constructions surrounding a man show a symbiotic relationship that exists in nowadays world. I think that the artist puts the emphasis on the integration of a “urban being” with the artificial environment he lives in. It doesn’t matter in which European city we are, because we cannot recognize the country. The similarity of cities and people rushing in their daily life make us feel the solitude of a man, who seems even not to notice how far from the nature he is. He doesn’t mind living in the concrete jungle, because he has created it by himself. He knows how to move there, because he got used to it. The photos reflect and mirror the urban civilization in which still the most important is a “human being” who is becoming a “urban being” living in a prison of the architecture.
Greetings, Renata from Warsaw.
W przeciwieństwie do bohaterów swoich zdjęć – …”ludzi aktywnych, zaangażowanych w realizację codziennych planów i obowiązków, będących w drodze do…lub w drodze z…” pan Jean-Marc Caracci uważnie się rozgląda i doskonale wie, jaki kadr chce uzyskać. Dlatego cierpliwie czeka w odpowiednim miejscu i czasie na odpowiedniego człowieka, pasującego do koncepcji ujęcia. Dzięki temu my – oglądający – dostajemy perfekcyjnie zakomponowany, przemyślany, dopracowany kadr, który syci oczy harmonią, porządkiem, oszczędnością wyrazu, a nawet poczuciem humoru. Wielkie brawa za rewelacyjne pomysły i ocean cierpliwości.
http://www.panoramio.com/user/1885096
Wow, po kilka dni na miasto i takie efekty??? Szczęka mi opadła. Te zdjęcia wyglądają, jakby Pan Caracci znał je od podszewki i po iluś tam odwiedzinach wiedział dokładnie, kiedy przyjść, na jakie światło i kadrowanie.
Ten przewijający się motyw – relacja dużego obiektu arch. i malutkiego człowieczka – sprawił, że cała seria zrobiła się bardzo metaforyczna.
Wiele z tych zdjęć świetnie by się sprawdziło jako okładki współczesnych albumów muzycznych 🙂
Czy kilka? Muszę zapytać, ale chyba do tygodnia, nie dłużej. A na odpowiednie światło, tak jak na człowieka, czekał lub wracał innego dnia. Godna podziwu cierpliwość.
Pomysł z albumami świetny! Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam, Janina
Zachwycające.
Poruszam się po tych samych rejonach fotografii. Również interesuje mnie człowiek, ale ja mówię na miasto „miejska dżungla”, i taką nazwę nosi mój projekt o człowieku z miejskiej dżungli. Pomimo ograniczonej palety barw czuję tu jednak grę kolorów, słyszę daleki szum miasta i upał letniego popołudnia. Przepiękne zdjęcia… wprost zapierające dech, mogące konkurować z pracami najlepszych światowych fotografów.
Urzeka mnie ich czystość i przejrzystość. Żadnych plam, dziur… dopracowane w najmniejszym szczególe, dalekie od przekontrastowanych streetów, z często przypadkowymi kadrami. Tu kadry są eleganckie, w jakiś sposób wręcz pociągające 🙂
Tu nie ma miejsca na przypadkową „łapankę” przechodnia, tu jest ogarnięcie wzrokiem miejsca, wybranie kadru, wyobrażenie sobie, czego w nim brakuje i – czekanie. Sama wiem, że nieraz czekałam, np. przy czerwonej ścianie, pięknie oświetlonej, na panią w sukience w grochy… po godzinie szłam do domu z niczym :)Tylko wielka cierpliwość zostaje wynagrodzona kapitalnym ujęciem.
Na zdjęciach, które z lubością oglądam tutaj – widzę bezmiar cierpliwości i czasu. Jean-Marc – proszę dać znać jak będzie Pan we Wrocławiu (serdecznie zapraszam do przepięknego miasta pełnego zaskakujących miejsc, które czekają na takiego mistrza jak Pan)- być może wskoczę w kadr jako mistrz drugiego planu :):) 🙂
Szkoda, że wystawa tak daleko, ale mam nadzieję, że zobaczą ją gdzieś w internecie nasi ludzie od fotografii i ściągną wystawę do Wrocławia. Bo zdjęcia Wrocławia wykonane przez takiego mistrza powinni oglądać ludzie na całym świecie.
Artykuł jak zwykle trafiony, dziękuję Redakcji i pozdrawiam
Barbara Maliszewska
http://www.barbaramaliszewska.eu
Barbaro, dziękuję za ciekawą wypowiedź. Przyznam, że pisząc o metodzie pracy Jean-Marca pomyślałam o Twoim zdjęciu – dziewczynki wbiegającej do tunelu na pl. Społecznym. Pamiętasz je?
Zwróciłaś też uwagę na coś, czego nie dopowiedziałam: czystość i przejrzystość. Oglądając zdjęcia w portfolio, przyłapałam się na refleksji, że całkiem przyjemnie w tej betonowej czy, jak wolisz, w miejskiej dżungli. Do miłego! Janina
Piękny zbiór! Na każdym zdjęciu wzrok się zawiesza. Zazdroszczę autorowi tego wyczucia w kompozycji.