Profesor Zbigniew Religa (ur.1938 – zm. 2009), „ikona polskiej kardiochirurgii”, nie był moim sąsiadem, dlatego kwestia podobieństwa (nagłaśniana w mediach) jego filmowego alter-ego, w wykonaniu Tomasza Kota, ma dla mnie znaczenie drugorzędne.
Jednak podziwiam i doceniam pedantyczne przygotowanie aktora do roli także w tym zakresie; Konsultacje z synem Grzegorzem Religą, analizę zdjęć i filmów oraz umiejętność wyboru zestawu środków wyrazu, które nie zmieniły filmowej postaci w karykaturę i którym był wierny do końca filmu.
Przygarbiona, dominująca postać (aktor ma prawie dwa metry wzrostu), z głową wbitą w kołnierz fartucha czy marynarki, z dużymi dłońmi, które, gdy nie były zajęte pracą, papierosem lub kieliszkiem, zwisały bezwiednie wzdłuż tułowia, niesamowicie przyciągała uwagę.
Tomasz Kot stworzył postać spójną, wyrazistą i intrygującą. Obracamy się w świecie medycznym, który kojarzy się (przynajmniej powinien) ze sterylnością a widzimy zaniedbanego, delikatnie mówiąc, lekarza z nieodłącznym papierosem i nie stroniącego od alkoholu. Impulsywny, apodyktyczny i niezwykle skuteczny w dążeniu do celu. Tym celem jest wprowadzenie na grunt polski zabiegów transplantacji serca. Ratowanie życia biorcy – sercem wyjętym z ciała dawcy, u którego stwierdzono śmierć mózgu.
Profesor Zbigniew Religa nie był pierwszym chirurgiem, który przeprowadził operację na sercu, jak można by zrozumieć z wpisu w Wikipedii. 15 sierpnia 1985 r. profesor Religa wykonał „swoją” pierwszą operację.
Pionierem w tej dziedzinie był profesor Jan Moll (w filmie sympatyczny, jak zwykle, Władysław Kowalski), który w asyście lekarzy: Antoniego Dziatkowiaka i Kazimierza Rybińskiego dokonał pierwszego w Polsce przeszczepu, w styczniu 1969 r. Pacjent zmarł na skutek nadciśnienia płucnego.
Krzysztof Rak, autor scenariusza filmu „Bogowie”, nie zapomniał o tym znakomitym lekarzu i jego dokonaniach w dziedzinie kardiochirurgii . („Profesor Jan Moll był m.in. pionierem wymiany zastawek serca i chirurgii wieńcowej. W 1953 roku wspólnie z inżynierami z Zakładów Hipolita Cegielskiego skonstruował pierwsze polskie sztuczne płuco-serce do krążenia pozaustrojowego.” źródło) Scenarzysta umiejętnie wplótł sceny medialnej nagonki na profesora Molla i jego wypowiedź, z której wynikało, że i w polskich warunkach transplantacje są możliwe, ale będą wywoływały ogromne kontrowersje. – „Z sercem wiążą się mistyczne mniemania, że jest ono siedliskiem uczucia.” – wyjaśniał prof. Moll w wywiadzie.
Dzięki tej historycznej wstawce wiemy, w jakich warunkach przyszło pracować Zbigniewowi Relidze. W środowisku lekarzy warszawskich nie znalazł zrozumienia i poparcia. W 1984 r. przyjął propozycję Stanisława Pasyka (Zbigniew Zamachowski) objęcia kliniki w Zabrzu. Zgodził się „w ciemno”, upatrując w tym szansę na realizację nowatorskich rozwiązań w leczeniu chorych.
Fragmenty filmu z „placu budowy” – bo teren tzw. kliniki składał się z gołych ścian – to kwintesencja polskiej rzeczywistości tamtych lat. Walka o pieniądze z decydentami, obijający się robotnicy, nagła zmiana przeznaczenia dotacji celowej, z nakazem opuszczenia obiektu włącznie, itp.
Ale także pasja ludzi, którzy stanęli obok Religi, zakasali rękawy i przystąpili do prac budowlanych, kiedy Profesor wycierał krzesła w poczekalniach partyjnych ważniaków, usiłując perswazją zmusić do korzystnych dla kliniki decyzji.
Równolegle do tej nierównej walki przyjmowano w klinice pacjentów i wykonywano rutynowe operacje.
W scenariuszu mało uwagi (czy celowo?) poświęcono informacji o faktycznych kwalifikacjach i przygotowaniu zespołu lekarzy do operacji na sercu. Widzimy scenę, w której Religa czyta obcojęzyczny, medyczny biuletyn i zrywa się z fotela, żeby w te pędy jechać do Warszawy nakłaniać swego zwierzchnika, profesora Wacława Sitkowskiego (Jan Englert) do nowatorskich rozwiązań. Poznajemy młodych asystentów (Piotr Głowacki w roli Mariana Zembali i Szymon Warszawski w roli Andrzeja Bochenka), którzy ledwo co wrócili z „przymusowych staży” zagranicznych, gdyż odstawali od tradycyjnej reszty szpitalnego zespołu. Do pracy w klinice (jeszcze w budowie) zgłasza się też młody absolwent Romuald Cichoń (Rafał Zawierucha), śledzony przez panów w czarnej Wołdze oraz pielęgniarki – wolontariuszki z prowincji; atrakcyjne dziewczyny, już samym wyglądem mogące przyspieszyć bicie serca niejednego faceta (i chorego, i zdrowego).
Jako potencjalna pacjentka, patrząc na tak przedstawiony zespół, odczułam lekki niepokój. Czy faktycznie pacjent był ważniejszy od medycznego eksperymentu? Czy kolejne porażki nie powinny skłonić do myślenia? Wyciągania wniosków? Konsultacji z zagranicznymi kardiochirurgami?
Akcja filmu, i tak trzymająca w napięciu do końca, zdecydowanie przyspieszała w scenach z poszukiwaniem kolejnego dawcy, z szaloną jazdą karetką po polskich szosach i kontrastującą z tymi scenami powolną, a nawet dwukrotną, analizą komisji orzekającej śmierć mózgową pacjenta – dawcy serca. I pokazany w filmie fakt, że takie komisje istniały, że po śmierci pacjenta odbywał się „sąd” nad lekarzem, w wydaniu komisji etyki lekarskiej (wyrazisty Ryszard Kotys) nieco mnie uspokoił.
Filmowy Zbigniew Religa nie zatrzymywał się. Nie zawracał z obranej drogi. Przekonany o słuszności swoich decyzji nie słuchał rad, podejmując się kolejnych operacji. Było w tym coś pięknego, bohaterskiego, ale i niepokojącego.
Boski dar uzdrawiania (ale i nieoczekiwanego uśmiercania) scedowany na chirurga. Tomasz Kot wykreował rewelacyjną, lekko demoniczną postać lekarza-wizjonera, który uwierzył w niemożliwe. Obsesyjnie dążył do medycznego sukcesu, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Odniosłam wrażenie, że lekarz chciał udowodnić, że transplantacja serca jest sposobem na ratowanie życia, zanim otrzyma oficjalny zakaz wykonywania przeszczepów. Stąd i karkołomny pośpiech i brak pokory, o której wspomniał profesor Moll.
Film „Bogowie”, w reżyserii Łukasza Palkowskiego, z dopracowanym scenariuszem Krzysztofa Raka, ogląda się doskonale. W oku kamery (Piotr Sobociński jr – zdjęcia, Maciej Pasynkiewicz – operator) są głównie ludzie, ich emocje i słabości. Dialogi płynące z ekranu są naturalne (to ewenement w polskim filmie), spontaniczne, miejscami zabawne. Aktorzy – i pierwszo, i drugoplanowi – dobrani fantastycznie. Ciekawe „typy”, jak obstawa gangstera, wzruszająca Kinga Preis, w roli matki Ewki, chłodna, ale czuwająca z oddali Magdalena Czerwińska, w roli żony – Anny Religi.
Polski ówczesnej na zdjęciach właściwie nie ma. To, moim zdaniem, lepsze rozwiązanie, niż tworzenie sztucznej scenografii, ilustrującej siermiężną rzeczywistość lat 80. Tylko z oddali widzimy klimatyczne krajobrazy polskiej wsi, mazurskie jezioro, przyciemnione wnętrza gabinetów w Zjednoczeniu Węglowym czy Ministerstwie i sugestywny krajobraz Śląska, wypełniony po horyzont szarym dymem.
Może to dziwne, ale kiedy pojawiły się napisy końcowe, odczułam żal, że film się skończył.
Świetna i rzeczowa recenzja, filmu nie widziałam i nie zobaczę szybko, ale znam te opowieści z ust osoby, która blisko niego pracowała w latach 70. Czytając przypomniały mi się jak żywe opowieści o Relidze, w wykonaniu mojego byłego szefa doktora Kardiologii, którego też juź nie ma wśród nas.
Dziękuję, Izo. Przyznasz, że punkt ciężkości w wielu artykułach postawiono na ocenę podobieństwa. A chyba nie to jest najważniejsze. Postać odważnego i bezkompromisowego chirurga, tak świetnie zagrana przez Tomasza Kota, jest dla mnie symbolem każdego człowieka, który pomimo braku społecznej akceptacji, środków finansowych i innych przeszkód dąży do celu, bo uważa, że cel jest wart poświęceń dla tzw. dobra publicznego, dla poszerzenia horyzontów, itp. Historia ludzkości, to historia ludzi, którzy zmieniali świat (ale i tych, co w tym przeszkadzali ;)) Pozdrawiam porannie, J.
nie oglądałam filmu (jeszcze) – ale czytałam wiele recenzji. Twoja – najlepsza.
Basiu miła. Może nie „najlepsza”, ale spontaniczna. Wierzę, że swoje zdanie dopiszesz, gdy film obejrzysz. O zdjęciach (zachwyć się!), o muzyce (nawet cisza jest tu muzyką), o…. Masz bystre oko, to coś jeszcze wypatrzysz 🙂 Do miłego! JBB
Bardzo trafna i rzetelna recenzja, trudno dodać jakieś nowe uwagi. Świetna gra aktorska Tomasza Kota, realnie pokazane warunki pracy chirurgów. No i oczywiście upór w dążeniu do celu, piękny ale dyskusyjny(kwestia ceny, tzn małżeństwo, własne zdrowie plus pierwsze nieudane transplantacje).
Oj, Elu. A miałaś nie czytać przed napisaniem swoich refleksji 😉 Dziękuję za wątek „ceny”. Ona chyba jest zawsze wysoka, gdy w grę wchodzą wyjątkowe czyny. Ale chyba tylko dzięki nim i ludziom, którzy podejmują ryzyko odkrywania nieznanych obszarów (w każdej dziedzinie) zeszliśmy z drzewa.
Zgadzam się z tobą Janko. Film świetny.
Regino, nie jesteśmy w tej opinii odosobnione 🙂
Film zgarnął główne nagrody na Festiwalu w Gdyni: Złote Lwy dla filmu w reż. Łukasza Palkowskiego, najlepszy scenariusz, najlepsza scenografia Wojciecha Żogała, najlepsza rola męska, nagrody za charakteryzację dla Anety Brzozowskiej i Moniki Jan-Łechtańskiej oraz Nagroda Dziennikarzy i Złotego Klakiera Radia Gdańska dla najdłużej oklaskiwanego filmu. ZASŁUŻENIE!