Jak się czuje człowiek, otoczony płomieniami, bez nadziei na pomoc? Bo jakiś kretyn usypał pagórek przed wieżowcem i drabina strażacka sięgnęła tylko do 8. piętra. Bo inny kretyn, postawił blaszaną przegrodę między balkonami, odcinając drogę ucieczki w strefę wolną od ognia.
Czy faktycznie nikt nie mógł pomóc? Jest tyle sposobów, które często widzimy w filmach – straż pożarna, policja, pogotowie? Mamy XXI wiek! – pyta Gruba Siostra swoją Grubą Siostrę walczącą z niesprawnym bankomatem. Ta jest realistką. Bez zastanowienia wymienia powody, dla których nikt nie będzie narażał swojego życia dla ratowania czyjegoś życia. Nawet strażak, bo to jego praca… a po pracy chce wrócić do domu i z dzieckiem lekcje odrobić…
Spektakl Wrocławskiego Teatru Lalek „W środku słońca gromadzi się popiół”, w reżyserii Agaty Kucińskiej, na podstawie sztuki Artura Pałygi, nie traktuje wyłącznie o pożarze i odpowiedzialności za jego przyczyny i skutki. Jednak motyw pożaru, w którym ginie Lucy i jej matka, stanowi kanwę scenariusza.
Scenariusza nieco zagmatwanego. Zwłaszcza w pierwszej połowie (spektakl trwa 90 minut). Trudno się zorientować czy będziemy uczestniczyć w farsie, czy w tragedii. Pierwszy bohater (Radosław Kasiukiewicz) wtacza się na proscenium w potężnej kuli przypominającej piłkę. Jaką miał pełnić rolę ? Nie wiem. Nie był ani komentatorem wydarzeń, ani mentorem. Raczej wesołkowaty nie pasował do dramatycznych wydarzeń na drugim planie.
Tam bowiem psycholog policyjny próbuje nawiązać kontakt z przerażoną Lucy. Informuje ją o śmierci matki. Na dowód wysypuje prochy ze słoika po ogórkach… Prosi o identyfikację…
Anna Makowska-Kowalczyk doskonale prowadzi swą lalkę. Nie dominuje nad nią. Po kilku minutach obserwuję już tylko Lucy – lalkę. Dobrym zabiegiem jest upodobnienie lalki do aktora w ogólnych rysach twarzy i kształcie fryzury.
Lucy towarzyszą Płomyk (Tomasz Maśląkowski) i Iskierka (Agata Kucińska). Nie wyglądają na mieszkańców tego świata. Lalki nie mają całych sylwetek, jak Lucy, tylko same głowy z olbrzymimi oczami. Sprawne ręce aktorów potrafią „namalować” na ich twarzach całą gamę uczuć. Niesamowite wrażenie!
W drugiej części spektaklu przekaz staje się bardziej czytelny. Oglądamy klika scen z życia ludzi dotkniętych przez los. Symbolicznie i wyraziście została zagrana beznadziejna nadzieja rodziców na powrót do zdrowia sparaliżowanego dziecka i obsesja ojca wierzącego w otrzymany od syna komunikat – zakodowany na płycie długogrającej.
Aktorzy sugestywnie i z gorzką ironią przedstawili parę dziennikarzy, którzy zwietrzyli dobry temat i przyjechali na wywiad z kobietą chorą na raka, która otarła się o śmierć.
Realistycznie wypadła scena z codziennego życia przysłowiowych Kowalskich; notoryczne obawy matki o nieobecnego syna i lekceważenie problemu przez męża, zirytowanego jej czarnowidztwem. W tych scenach udział lalki jest znikomy. Możemy więc podziwiać grę aktorów wcielających się w różne postaci i sceniczne pomysły, jak choćby „zjazd” windą.
Scenografia pierwszego planu, którą wstępnie uznałam za rozpraszającą uwagę zbyt dużą ilością rekwizytów, zyskała na znaczeniu przy spojrzeniu z oddali. Tak właśnie wyglądają nasze dzielnice, gdy patrzymy na nie z balkonu. Samochody jak resoraki, domy jak pudełka, ludzie jak zabawki… Dla istot spoglądających z wysokości na ziemski padół jesteśmy zapewne tylko pyłkami bez znaczenia. Dlatego o własny los musimy zadbać sami.
Z takim przeświadczeniem wyszłam z Wrocławskiego Teatru Lalek wdzięczna realizatorom spektaklu za inspirację do zadumy nad kruchością doczesnego życia i za przywrócenie lalce należnego miejsca w teatrze.
W środku słońca gromadzi się popiół
Premiera 29 stycznia 2015 we Wrocławskim Teatrze Lalek
Autor – Artur Pałyga
Reżyseria, adaptacja – Agata Kucińska
Scenografia – Mirosław Kaczmarek
Muzyka – Sambor Dudziński
Występują:
Agata Kucińska, Anna Makowska-Kowalczyk,
Radosław Kasiukiewicz, Tomasz Maśląkowski
Świetna recenzja.. Już w połowie chciałam lecieć po bilet, a mrówki z pleców długo mi nie zejdą.