Po kilku preludiach dla VIP-ów kolekcja zdjęć Miltona H. Greene’a (1922-1985), amerykańskiego fotografa specjalizującego się w zdjęciach gwiazd Hollywood’u oraz modelek, została udostępniona szerszej publiczności.
Zdjęcia Marilyn Monroe (1926-1962) stanowią najistotniejszą część zbioru zakupionego na licytacji przez spółkę miejską Hala Stulecia za kwotę ponad 6 mln złotych. Pomysł, a zwłaszcza uiszczona kwota, wywołały falę krytyki, tym większej, kiedy okazało się, że zdjęcia wymagają zabiegów konserwatorskich, które wygenerują dalsze koszty.
Po takim przywitaniu można było się spodziewać biletów, co najmniej w cenie 40 zł na osobę (jak w pobliskim ZOO) a tu niespodzianka. Na wystawę zatytułowaną „Dzień Dobry Marilyn” –
WSTĘP WOLNY!
Organizatorzy wystawili część kolekcji, zapowiadając kolejne wystawy. Przygotowali w trzech językach ciekawe opisy realiów obyczajowych, w jakich zaistniała i rozwinęła się kariera kobiety wykreowanej na ikonę seksu i film parabiograficzny.
Losy Marilyn Monroe, legendy światowego kina lat 50. i 60., przybliżył narrator Stanisław Janicki – historyk kina i krytyk filmowy. Wśród licznych filmów z udziałem młodej aktorki wyróżnił filmy „Pół żartem, pół serio” z roku 1959 i „Skłóceni z życiem” z roku 1961.
W porównaniu z wczesnymi rolami, w których Marilyn Monroe była obsadzana głównie jako pełna seksapilu, urodziwa modelka, dopiero po ukończeniu Actor’s Studio L. Strassberga i E. Kazana w Nowym Jorku widzowie docenili także jej talent aktorski.
Nowoczesne i przestronne wnętrze Wrocławskiego Centrum Kongresowego jest idealne na przekrojową wystawę dorobku Miltona H. Greene’a. Fotografie wyeksponowano na dwóch poziomach. Przygotowano także dodatkowe atrakcje, w postaci popularnego przez lata motocykla Harley Davidson i luksusowych samochodów. Można było zrobić sobie zdjęcie z „bliźniaczkami” Marilyn a nawet odtworzyć kultową scenę z filmu „Słomiany wdowiec”, w której podmuch wiatru unosi białą sukienkę Marilyn. W kilku miejscach zaaranżowano, m.in. garderobę artystki i plan filmowy z markowym sprzętem.
Jedynie użycie, w odniesieniu do kolekcji zdjęć amerykańskiej aktorki, wykonanych przez amerykańskiego fotografa, określenia „dziedzictwo narodowe” wydaje mi się lekkim nadużyciem. No, chyba, że za 10 lat kolekcja zostanie odsprzedana ze 100 % zyskiem, ku chwale ojczyzny. Wtedy pasowałoby nawet określenie „dobro narodowe” *).
*) „Dobra narodowe stanowią bogactwo i zabezpieczenie bytu narodu. Ich posiadanie
jest warunkiem egzystencji przyszłych pokoleń Polaków.” (fragment projektu ustawy)
Ciekawa wystawa, z pewnością warto zobaczyć, może w sierpniu się załapię.
Też wątpię czy „dobro narodowe” to właściwe określenie. Kiedyś bardzo dawno, uczyłam się w szkole, że dobro narodowe to jest to co naród wypracował sobie i przekazuje z pokolenia na pokolenie.
A tu nowa definicja ?