Sezon urlopowy w pełni. Wypoczywających w Bieszczadach zachęcam do zarezerwowania czasu na rejs statkiem „Tramp”, który jest jedną z kilku jednostek pływających po Zalewie Solińskim. Solidny, wyposażony w silną turbinę wycieczkowiec, dysponuje 50 miejscami siedzącymi, dachem osłaniającym pasażerów przed deszczem czy słońcem i kapokami w razie wypadku. Jednak nie ma się czego obawiać, bo za kołem sterowym stoi prawdziwy wilk morski, a właściwie dwa wilki, właściciele „Trampa”, kapitanowie Jan Zajda i Tadeusz Gurgul. Są znanymi w środowisku Polańczyka wodniakami, pływają na zmianę, a podczas rejsu barwnie opowiadają o Zalewie, podkreślając atmosferę puszczanymi przez głośniki szantami. Podczas, gdy pasażerowie obserwują i fotografują krajobraz, kapitanowie opowiadają ciekawostki i historię dotyczącą tych terenów.
„Tramp” wypływa z Polańczyka (przystań za sanatorium PLON), a rejsy odbywają się od godziny 9 do 18. Podczas wycieczki trwającej godzinę statek płynie obok Wyspy Zajęczej, w kierunku zapory wodnej, przepływa obok Wojskowego Zespołu Wypoczynkowego „Jawor”, Martwego Lasu i opływa Wyspę Skalistą. Pokonuje dystans 12 kilometrów docierając do miejsc, do których nie kursują inne statki wycieczkowe. Podczas rejsu dwugodzinnego, dodatkowo płynie obok zatoki Victoriniego, Drzewa Wisielca i wpływa do Zatoki Czarnego.
Poza cudowną zielenią solińskich wzgórz, błękitem wody i pływającymi po niej żaglówkami, niewątpliwą atrakcją rejsu jest także kolejny wodniak – Król Świata Włóczęgów czyli Julek spod Dębu. Jest to malownicza postać bieszczadzkiego zakapiora, zakochanego w tych górach i promującego ich piękno. Król ma 80 lat, jest jaroszem, abstynentem, biegle włada esperanto i zwiedził kawał świata. Kiedy przepływamy „Trampem” obok jego szałasu – pustelni, stoi na brzegu z godnością i dumą, dzierżąc w dłoni „królewskie berło”. Mimo spartańskiego wyglądu, Julkowi nieobce są zdobycze techniki. Nie tylko korzysta z panelu słonecznego, ale także fotografuje i własnym sumptem wydaje napisane przez siebie książki dotyczące nie tylko Bieszczad.
Kiedy wolno płyniemy po łagodnych wodach Soliny obserwując jej zielone wzgórza i słuchając piosenki Wojciecha Gąssowskiego, a obok śmigają żaglówki i przepływają kajakarze, możemy być pewni, że to jeden z najpiękniejszych zakątków Polski.
Dziękuję millotaurusowi i Mateuszowi za udostępnienie zdjęć do relacji.
GRATULUJĘ 🙂 !!!
Dziękuję Aniu! Pozdrawiam 🙂
Dziękuję za fajną relację, piękne zdjęcia i ciekawy opis. Jakbym tam była 😉
😉 A ja dziękuję za wizytę i koment. Pozdrawiam 🙂
Tesia. A czy to nie Twój sobowtór w błękitach?
Mam jeszcze sobowtóra z kapitanem. Umieścić?
To nie tyle sobowtór ile prawdziwa Tesia 🙂 Poznałam po paznokciach 😉
Co to znaczy praca zespołowa! Prawdziwie rodzinna fotorelacja, jak przystało na sezon wakacyjny. Zdjęcia – ożywczy kolor wody i soczysta zieleń – jak magnes dla turystów, którzy jeszcze nie wiedzą, w jakim kierunku jechać. Już tęsknię za Bieszczadami!
Tak, tym razem relacja jeszcze bardziej rodzinna, chłopaki uzupełnili ją swoimi fotkami 🙂
Cieszę się, że ten artykuł wywołał miłe wspomnienia Janeczko 🙂 Dziękuję i pozdrawiam.
No, cóż. Lenistwo popłaca 😉 Takiej superowej fotorelacji bym nie zrobiła a bardzo na czasie jest wszystko, co pachnie wakacjami na wodzie i nad wodą.