„Tradycję swoich przodków można pielęgnować bez względu na miejsce, w którym się przebywa.” – powiedział Balla Kouyaté, rodowity Malijczyk, spadkobierca tradycji uprzywilejowanej kasty potężnego średniowiecznego imperium Mandingów z Afryki Zachodniej, od 16 lat mieszkaniec Stanów Zjednoczonych.
Jak przystało na prawdziwego griota, ze swadą i poczuciem humoru opowiadał słuchaczom przybyłym do Klubu Festiwalowego Mleczarnia o swoim praprzodku z XIII wieku – Balla Fasseké, nadwornym griocie króla Mandingów, po którym otrzymał nie tylko imię, ale i umiejętność gry na balafonie.
O ile można wierzyć legendom i ustnym przekazom griotów na przestrzeni tak wielu pokoleń, oryginalny balafon jest obecnie w posiadaniu jego 96-letniego ojca. Po jego śmierci „strażnikiem” instrumentu zostanie najstarszy z rodu.
Balla Kouyaté zaprezentował instrument wykonany własnoręcznie i nieco zmodyfikowany – zamiast 20 klawiszy ma ich 21 . Ponadto artysta gra na dwóch balafonach ułożonych obok siebie, co nie jest praktykowane przez innych muzyków. Ten popularny do dzisiaj zachodnioafrykański instrument perkusyjny jest odmianą ksylofonu. Muzyk uderza w klawisze pałeczkami zakończonymi kauczukowymi, lepkimi walcami. Charakterystyczny dźwięk, przypominający brzęczenie, powstaje w wysuszonych, podziurawionych tykwach. Dziury zaklejano w Afryce gęstą pajęczyną, tworzącą membrany. W Ameryce nie było łatwo o pajęczynę, więc – jak żartobliwie tłumaczył Balla – zastosował folię.
Lata spędzone w Ameryce uświadomiły mu, że aby dotrzeć do słuchaczy młodej generacji musi dokonać artystycznej transformacji czysto afrykańskich, pierwotnych rytmów i melodii. Muzyk jest otwarty na współpracę z artystami wielu narodowości. Założył zespół „World Vision”, wydaje płyty, uczestniczy w festiwalach. Tradycje muzyczne przekazuje dzieciom – synowi i córce – które prezentują muzykę, śpiew i taniec szkolnym koleżankom i kolegom.
Wśród ludów pozbawionych dostępu do słowa pisanego, griot był chodzącą historią i tak, jak my czytamy z książki, tak grioci ze swojej pamięci przekazywali młodszym pokoleniom najważniejsze wydarzenia w dziejach plemienia i czcili pamięć osób, które wyróżniły się szczególnie swoją działalnością czy cechami charakteru.
Do dzisiaj, w wielu krajach afrykańskich grioci są bardzo poważanymi osobami. Pełnią szczególną funkcję „pamięci narodu i ambasadorów kultury”.
Brave Festival, który odważnie od 11 lat zaprasza do Wrocławia przedstawicieli spychanych na margines ludów, to jedyna okazja dla większości z nas poznania ich kultury, obyczajów, wysłuchania muzyki i, co szczególne, poznania instrumentów, które często ich nie przypominają, jak choćby łuk mbela, który jest także bronią myśliwską. *)
Balla Kouyaté z zespołem wystąpi w piątek w Teatrze Polskim na koncercie zamykającym tegoroczną edycję Brave Festival’u.
*) Zobacz także fotorelację z występu zespołu Ndima:
Występ Pigmejów Aka na wrocławskim Rynku
Świetne zdjęcia!
Dzięki. I ja się cieszę, że tej ciemnej piwnicy, w piekielnym świetle artystów utrwaliłam. Dzisiaj idziemy na koncert. Balla Kouyaté powiedział, że się obrazi, jeśli nie będziemy tańczyć… Szkoda, że takiego warunku nie postawił Dyrekcji Teatru Polskiego 😉