Stambuł, to nowoczesne miasto, pełne kontrastów i poruszające wszystkie zmysły. Miasto położone nad Bosforem naznaczone jest dziedzictwem dwóch imperiów, bizantyjskiego i osmańskiego. Było ich stolicą przez 1500 lat.
Jest to jedyne na świecie miasto położone na dwóch kontynentach. Tworzy metropolię podzieloną na 27 dzielnic i cztery niezależne dystrykty oraz 17 miast. Część europejska, gdzie skupia się większość zabytków i instytucji ekonomicznych, zajmuje obszar o powierzchni 975 km2, część azjatycka, mająca w większości charakter rezydencjalny – 856 km2. Oficjalna liczba ludności w Stambule wynosi 14 milionów, jednak nieoficjalnie szacuje się liczbę ludności na 20 milionów i pod względem zaludnienia na świecie, plasuje się na 7-8 miejscu.
Stambuł ciągnie się przez wiele kilometrów od Tekirdag nad morzem Marmara i Rumelihisari nad Bosforem po Gebze na skraju Anatolii. Jest konglomeratem wielu osad, wsi i miasteczek dołączonych do historycznego giganta. Ale każda z dzielnic zachowała odmienny styl i charakter. Powstały gigant miejski mieni się fascynującą paletą lokalnych kolorytów. Przemierzając Stambuł można odnaleźć echa greckiego, bizantyjskiego, osmańskiego miasta, a także święte miejsca muzułmanów nawiedzane przez tłumy pobożnych pielgrzymów, meczety i minarety, orientalne bazary, portowe osady, nadmorskie kurorty, bezduszne wielkomiejskie blokowiska.
Stambuł to też nowoczesna metropolia szklanych drapaczy chmur i wielkich galerii handlowych. Wszystkie możliwe kontrasty można tu spotkać: slumsy i pałace w cudownych ogrodach, wyspy książęce i pachnące sosnami wzgórza. W centrum, na Istiklal Caddeesi, żebrzą małe dzieci. Są wszędzie – na chodnikach i na ulicach pomiędzy pojazdami. Na schodach do metra i w tunelach siedzą biedni Kurdowie i Syryjczycy. Żebrzą lub sprzedają chusteczki do nosa i wodę.
Kontrasty oszałamiają, poruszają wszelkie zmysły. Stambuł można pokochać lub znienawidzić. Aby poznać wszystkie twarze największego tureckiego miasta potrzeba tygodni. Ale aby skosztować go, zachwycić się, zapoznać się z jego największymi powabami wystarczy nawet tydzień.
Twoje świetne zdjęcia, Izo, oddały klimat tego ciekawego miasta, zachwycają nie tylko wnętrzami czy życiem ulicznym, ale także kolorowymi produktami na targu. Co do żebrzących dzieci, miałam możliwość zobaczyć to zjawisko na Rodos. To przykry widok, łapiący za serce, trudno uwierzyć, że rodzice wysyłają dzieci na ulicę jak do pracy.
Pozdrawiam i życzę kolejnych tak ciekawych wypraw 🙂
Dziękuję za sympatyczny komentarz. Stambuł warto przeżyć, poruszy każdego. Pozdrawiam 🙂
Izo, dziękuję za bardzo urozmaiconą, oddającą charakter miasta fotorelację. Zwiedzałam Istambuł (wtedy tak się mówiło 😉 ) dawno temu, ale mam wrażenie, że nic się nie zmieniło. Patrzę na twoje reporterskie zdjęcia i wracają wspomnienia z tego tętniącego życiem, kolorami i smakami miasta. Dodam – głośnego miasta. Zwłaszcza na bazarach miałam wrażenie, że kupcy się przekrzykują, żeby przyciągnąć klienta.
I te charakterystyczne śpiewy muezinów z wież (minaretów) nawołujące do modlitwy. Tam gdzie były wzmacniane tandetnymi głośnikami powodowały niezły hałas nad miastem. Ale te lokalne zwyczaje najdłużej się pamięta. Może kiedyś tam wrócę. Całkiem, całkiem czuję się zachęcona 🙂
Stambuł oszałamia kontrastami, zawędrowałam w dzielnicę gdzie były slumsy, nawet nie miałam odwagi fotografować. W cywilizowanych krajach takich dzielnic się nie widuje.
Tylu na raz żebraków nie widziałam, podobno tam działa mafia żebracza. Wieczorem na głównym deptaku Istiklal leżą niemowlęta na ulicy z puszkami na pieniądze i tabliczkami, że umierają z głodu. Doznałam szoku, gdy kobieta w kawiarni, w czarnej burce paliła papierosy, odchylała burkę i zaciągała się. Miasto zadziwia i upaja swoją różnorodnością.