Kiedy czytam w wywiadzie z Barbarą Maliszewską – tytułową BasiąM, że fotografią cyfrową zainteresowała się 5 lat temu, trudno mi nie wyrazić słów niedowierzania, jednocześnie wymieszanych ze słowami podziwu.
Podziwiam jej świadomy rozwój artystyczny w dziedzinie, która wielu z nas, fotografujących, ciągle trzyma w ubrankach amatorów. Dla Basi te ubranko szybko okazało się za ciasne. Zrzucała je i z pomocą artystów fotografów z grupy Pictorial Team, uczestnicząc we wspólnych wystawach i samodzielnie – wystawiając swoje „obrazy obiektywem malowane” w klubach i galeriach Wrocławia.
Poznałyśmy się przypadkowo,wirtualnie komentując swoje teksty i zdjęcia publikowane na łamach lokalnego portalu Moje Miasto Wrocław. Wernisaż wystawy „In minor” grupy artystycznej Pictorial Team w Centrum Kultury Agora we Wrocławiu, w styczniu 2010r., był dla mnie gratką podwójną: poznałam bowiem w realu BasięM, autorkę zdjęć i z bliska przyjrzałam się fotografii piktorialnej. Swoje wrażenia opisałam w artykule Grupa artystyczna Pictorial Team we Wrocławiu .
W październiku relacjonowałam, na łamach FotoReportera24, wernisaż indywidualnej wystawy: „Barbara Maliszewska – Życie intymne manekinów”, przygotowanej w Galerii Ca-fee pod spódnicą, w Ośrodku Działań Twórczych Światowid, we Wrocławiu.
To wtedy uświadomiłam sobie, że być może właśnie jestem świadkiem narodzin artysty (chociaż mogło to nastąpić dużo wcześniej).
Nie zdziwiło mnie zatem, kiedy zdjęcia Basi rozpoznałam wśród Najlepszych zdjęć roku 2010 Gazety Wyborczej (wystawa w BWA Wrocław) ani kiedy została poproszona o podarowanie zdjęć i plakatów na bal charytatywny. Z podpisem Prezydenta Wrocławia uczestniczyły w aukcji, zdobywając niezłe sumy na cel dobroczynny. Zaproszenia na kolejne indywidualne wystawy już mnie nie dziwiły.
Na stronie własnej BasiM – www.barbaramaliszewska.eu – można przeczytać także o innych wydarzeniach artystycznych, w których brała udział czy to indywidualnie, czy zbiorowo.
Można też obejrzeć liczne zdjęcia, podzielone na tematyczne albumy. I tu pełne zaskoczenie dla widzów zaznajomionych tylko z fotografią piktorialną, którą cechuje specyficzny nastrój sennych widziadeł, symbolika przemijania, iluzji życia w innym wymiarze czasu i przestrzeni, sugestywne zacieranie granic między światem zewnętrznym a wewnętrznym.
Barbara Maliszewska to także wnikliwy obserwator realnego świata. I niech was nie zmyli tytuł „Pocztówki z dalekich podróży” nadany galerii 16. Nie zobaczycie tam obrazków z palmą na pierwszym planie i lazurowym morzem w głębi… ale spotkacie kobiecinę miotłą zgarniającą wodę do studzienki kanalizacyjnej na uliczce egzotycznego miasta. Zmysł obserwacyjny Basi wspaniale łączy się z jej diabelskim poczuciem humoru. Szczególnie polecam galerię 14., zatytułowaną „Fotograficzne Fraszki”. Humor sytuacyjny, dowcipne tytuły zdjęć a na nich… naga prawda o naszej siermiężnej rzeczywistości.
Po zdjęciach widać, co szczególnie przyciąga jej oko i skłania do naciśnięcia spustu migawki. Formy, struktury, faktury, kolory… Malarskie obrazy wycina i z detali i z panoram. Ulubionym motywem Basi są stare bramy i witryny, na których zatrzymał się czas i manekiny… Niesamowitych miejsc, bram, klatek schodowych, poręczy i zdobionych sufitów odkryła we wrocławskich kamieniczkach całkiem sporo i być może, jako jedna z nielicznych, ocaliła ich urok od zapomnienia.
Zupełną niespodzianką dla mnie jest galeria 9. „Dzieciństwo”. Miejscami smutny, miejscami zabawny świat małego dziecka i świat dorosłych w oczach dziecka. Przejmująca fotografia o walorach dokumentu.
A nad całością prezentowanych w albumach zdjęć unosi się subiektywny duch zadumy, ciekawości, zadziorności i konsekwencji w poszukiwaniu tematów i własnych środków wyrazu w fotografii.
Ta konsekwencja, według mnie, to właśnie pomost między amatorem fotografii a artystą. BasiaM już przeszła na drugą stronę. Kto następny?
Niesamowita ta BasiaM a przynajmniej takie wrażenie odniosłam po przeczytaniu artykułu. Zachęcona przyjrzę się dokładniej galeriom Basi bo wiem , że czeka mnie świetna przygoda:)