Dawno, dawno temu, kiedy na stacji PKP Wrocław Główny zapowiedziano opóźnienie pospiesznego do Warszawy przez Poznań, zdecydowałam się jechać z przesiadką w Łodzi. W oczekiwaniu na kolejny pociąg zobaczyłam okolice dworca, czyli lekko przygnębiający swoją szarzyzną teren stadionu i przylegających uliczek.
Do tamtego wrażenia dokładały się i te potoczne stwierdzenia, że Łódź jest „szara”, co odruchowo przywodziło na myśl budownictwo z wielkiej płyty, czyli betonowe bloki. Takie wyobrażenia nie zachęcały do wycieczek krajoznawczych w ten region kraju.
O Łodzi wiedziałam tyle, że główną ulicą jest Piotrkowska a z lektur obowiązkowych doczytałam, że już w pierwszej połowie XIX wieku rozwinął się w mieście przemysł tkacki i sukienniczy. Pamiętam też moje dziecięce zdumienie, że miasto, przez które nie przepływa żadna z większych rzek Polski, ma w herbie łódź wiosłową. Ten fakt do dzisiaj jest dla mnie zagadką.
Jako miłośnik kina oczywiście Łódź kojarzyłam zawsze z miejscem „wylęgania” polskich aktorów, reżyserów i filmów. Z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej wywodzą się znani artyści: Andrzej Wajda, Jerzy Antczak, Roman Polański i wielu innych. Stąd także pochodzi popularny już w latach 80-tych Studencki Festiwal Piosenki Turystycznej YAPA, ale osobiście nie miałam okazji w nim uczestniczyć.
Nie za wiele tych informacji jak na trzecie miasto w kraju pod względem liczby ludności i czwarte pod względem powierzchni. Jak na miasto, w którym rokrocznie organizuje się kilkadziesiąt festiwali i przeglądów, m.in. tak znane jak Cameraimage czy Festiwal Dialogu Czterech Kultur. Miasto, które kształci młodzież na 6. wyższych uczelniach państwowych i wielu prywatnych a z Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej wyszli artyści, których twórczość znana jest widzom na całym świecie.
Aż przyszedł rok 2009 i Łodź stała się celem kolejnego pleneru w gronie zaprzyjaźnionych fotoamatorów. W roli cicerone wystąpił millotaurus i malby – mieszkańcy Łodzi. To dzięki nim moje płytkie wyobrażenie o tym mieście zostało zastąpione sporą dawką skrajnie różnych impresji.
Poznałam miasto barwne, dynamiczne, pełne ciekawie odrestaurowanych zabytków architektury przemysłowej i techniki. Dawne fabryki znalazły nowe przeznaczenie. W zrekonstruowanych wnętrzach mieszczą się teraz instytucje kulturalne, muzea, kina, restauracje. Część obiektów przeznaczono na budownictwo mieszkaniowe o podwyższonym standardzie. Popularne na świecie lofty w Łodzi znalazły swoich zwolenników. Wszystkie inwestycje wpływają na zmianę oblicza miasta i zwiększają jego atrakcyjność.
Nieporównywalny w swej wielkości do wrocławskiego kirkut dobitnie świadczy o roli jaką w rozwoju miasta odegrali żydowscy kupcy i przemysłowcy. To dzięki ich przedsiębiorczości nastąpił dynamiczny rozwój przemysłu, który przekształcił małą mieścinę (z 4 tys. mieszkańców w roku 1830 do 500 tys. w 1914 roku) w prawdziwą przemysłową metropolię.
W centrum miasta jest dużo terenów zielonych. Skwerki, parki, ogrody z oczkami wodnymi przyciągają mieszkańców i turystów. Najstarszy park w Łodzi – Park Źródliska – został założony w 1840 roku. Zajmuje obszar 17,2 ha!
Atrakcją dla turystów jest możliwość przejażdżki rikszami po ulicach miasta. Obsługiwane przez młodych ludzi rozwijają szaloną prędkość, dostarczają sporo emocji, ale skutecznie utrudniają fotografowanie „w biegu”.
Zapewne wiele inwestycji, które wtedy były w trakcie realizacji, już zostało ukończonych. Konsekwencja w odbudowie i upiększaniu miasta uczyni je atrakcyjnym miejsce zwiedzania dla turystów i pobytu dla mieszkańców.
Zdjęcia pochodzą z kwietnia 2009 roku. Zostały podzielone na kilka galerii tematycznych.
Część I:
Byłam w Łodzi raz w życiu, ale tak pięknie to nie było, tak jak na tych fotkach.
Oj…Janeczka mnie wyprzedziła o dwa okrążenia…:-)
Muszę się chyba wziąć za swoje łódzkie fotki…:-)
Właśnie ucięłam pogawędkę z Jankiem i rzuciłam hasło powtórki pleneru w Złotym Potoku a Janek ochoczo się zgodził 😉 Tylko żeby pogodę mniej deszczową zamówić, coby inne fotki przywieźć.
Fantastyczna fotogaleria…z przyjemnością połazikuję jeszcze po Łodzi 🙂
kapitalny fotoreportaż 🙂 🙂 Pozdrawiam wszystkich 🙂
Basia
Wow…zrobiłaś mi, Janeczko, wielką przyjemność pokazując tutaj swoje zdjęcia z tamtego plenerku…wielkie dzięki, są fantastyczne !
A co do łódzkich rzek..to troszkę mój konik…
Tekstylny przemysł łódzki w XIX wieku wyrósł akurat tutaj głownie z tego powodu,że przez teren Łodzi przepływało…nie uwierzysz…18 rzek 🙂
No, może raczej „rzeczek”, ale wystarczająco żwawych,żeby napędzać pierwsze młyny i pierwsze tkackie maszyny…a także umożliwić inne technologiczne prace- na przykład farbowanie tkanin.
Dzisiaj tych rzek jest także 18, chociaż przez centrum Łodzi płyną niestety pod ziemią, w kanałach.
Największa to Bzura, dopływ Wisły, mająca swe źródła w okolicach Lasu Łagiewnickiego. Kolejny to Ner, dopływ Warty…i jeszcze 16 innych, mniejszych 🙂
No i złapałam złotą rybkę 😉 Dzięki śliczne za wkład wodny 🙂 Pamiętałam Twoją wypowiedź o „podziemnych” rzekach, ale że w Wikipedii wyczytałam, że jest ich tyle obecnie, to w końcu nic nie napisałam. To skutek uboczny udziału w konferencji Wikimedia… jeszcze się refleksjami nie podzieliłam, ale zamierzam…
Dziękuję 🙂 Tak to już jest, że dobre towarzystwo wpływa na dostrzeganie tylko dobrych stron 😉 Mam oczywiście prośbę o podpowiedzi tytułów zdjęć i lokalizacji. Nie chciałam ryzykować pomyłki.
Wspaniały rewanż za Wrocław, Janeczko! Z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia z mojego miasta, szczególnie te, będące pamiątką z naszego plenerowego spotkania 🙂 Łódź, pokazana oczyma tak umiejętnego fotografa, prezentuje się zupełnie ładnie, czasami wręcz malowniczo, co odbiega niejednokrotnie od stanu rzeczywistego, ale o tym sza 🙂 Wielkie dzięki za tę kolorową, wysmakowaną galerię i cudowny bukiet tulipanów z Botanika 🙂
W dobrym świetle nie trudno o dobry obraz (tylko nie poradziłam sobie ze zbyt mocnym wiosennym słońcem).
I pomyśleć, że taką cudną aurę i kwiatki podziwialiśmy w kwietniu. Trudno uwierzyć patrząc na to, co za oknem. Ledwie jakieś forsycje tu i ówdzie się pojawiają…