W sobotę, 15 grudnia, w gościnnych progach ART Hotelu we Wrocławiu spotkali się wszyscy ludzie oddani fotografii: artyści fotograficy, krytycy sztuki fotograficznej, historycy i badacze historii, autorzy opracowań naukowych, działacze związkowi
i przedstawiciele organizacji, które wsparły finansowo organizację sympozjum.
Dożyliśmy takich czasów, powiedział Zenon Harasym, czuwający nad sprawnym przebiegiem sympozjum, że bez finansowego wsparcia trudno zorganizować imprezę o takiej randze. Tym bardziej słowa podziękowania należą się Marszałkowi Województwa Dolnośląskiego, którego reprezentował Edwin Petrykat, Pełnomocnik Marszałka ds. Dialogu ze Środowiskami Twórczymi i Artystycznymi Regionu, za pomoc w organizacji jubileuszowego zjazdu i za obietnice na przyszłość.
To pierwsze tego typu spotkanie – powiedziała pani Barbara Górniak, ciepłym uśmiechem witająca kolejnych uczestników. Nie było obchodów 50-cio czy 60-cio lecia. Okrągłe rocznice świętowano w Związku Polskich Artystów Fotografików okolicznościowymi wystawami i wydawnictwami. Tak było i tym razem. We wrześniu zorganizowano wystawę „Kształt teraźniejszości”, druga wystawa, pt. „Retrospekcja”, przewidziana jest na styczeń 2013 roku.
Z tym większą zapewne radością, ale i wyczuwalnym niepokojem o przebieg historycznego spotkania, Andrzej Rutyna, przewodniczący komitetu organizacyjnego i Prezes Oddziału Dolnośląskiego ZPAF, witał gości sympozjum w drzwiach kameralnej Sali Kominkowej ART Hotelu. Towarzyszył mu Andrzej Dudek-Dürer, Wiceprezes Oddziału, Barbara Górniak, Sekretarz Zarządu i dobry duch spotkania oraz Piotr Nowak, Skarbnik Oddziału i komputerowy support wykładowców.
Program zjazdu ambitnie zakładał przedstawienie i analizę „wybranych obszarów historii” oraz aktualnych problemów związanych z działalnością Związku. Prezentację znaczących w historii fotografii „twórców, idei, nurtów i kierunków twórczych, form kreacji i działań artystycznych”. Bardzo ciekawym, planowanym tematem dyskusji, były „rozważania nad pogłębieniem świadomości artystycznej społeczeństwa, potrzeba refleksji nad istotą fotografii oraz jej roli jako uniwersalnego medium we współczesnej kulturze”.
Nie sposób jednak było w ośmiogodzinnym sympozjum, z przerwą na przepyszny posiłek mistrzów hotelowej kuchni, zmieścić tak wielu zagadnień. Uczestnicy wysłuchali głównie przygotowanych wykładów, odnoszących się do historii fotografii, zarówno przed, jak i powojennej, ze szczególnym uwzględnieniem twórców mieszkających na Dolnym Śląsku.
Waldemar Zieliński mówił o początkach fotografii na Dolnym Śląsku, o pierwszych artykułach prasowych w 1839 r., pierwszych zdjęciach krajobrazowych, portretach, fotomontażach i o ludziach – pierwszych dagerotypistach, którzy, równolegle do swojej pracy zawodowej, świadczyli usługi fotograficzne mieszkańcom Wrocławia.
Ciekawostką dla mnie okazał się fakt, że zawód fotografa często szedł w parze z zawodem balwierza (inaczej cyrulika, czyli, jak czytam w Wikipedii: „osoby, która dawniej zajmowała się zawodowo między innymi goleniem, kąpaniem, rwaniem zębów, czyszczeniem uszu, puszczaniem krwi a także nieskomplikowanymi operacjami i leczeniem lekkich chorób”). Brrr…
Doskonale ilustrowany wykład wzbudził spore zainteresowanie.
Podobnie ambitnie opracowali swoje tematy historyczne Jerzy Piwowarski, w wykładzie pt. „Recepcja działalności dolnośląskiego środowiska fotograficznego w powojennej prasie specjalistycznej” i Zbigniew Tomaszczuk, którego wykład pt. „Fotografia naukowa jako wartość dodana fotografii artystycznej” w rzeczy samej odczytałam jako przykłady wkładu nauki w rozwój fotografii.
Wynalazki techniki, których autorami byli także Polacy, przyspieszyły rozwój branży fotograficznej. Zaciekawiła mnie prezentowana postać Władysława Małachowskiego, fotografa, wynalazcy i przemysłowca, który „udoskonalił suchą emulsję kolodionową” i skonstruował „aparat fotograficzny wyposażony w kasetę na produkowaną przez siebie błonę w ładunkach po 100 zdjęć”, wyprzedzając tym samym wynalazek George’a W. Eastmana – twórcy Kodaka.
Nie ukrywam, że tempo prezentacji tak ważnych wydarzeń dla rozwoju techniki fotograficznej było dla mnie zbyt duże, ale ziarno ciekawości zostało zasiane…
Trudno dyskutować o historii, na którą nikt już nie ma wpływu, zatem dyskusja, która wieńczyła sympozjum, nawiązywała głównie do wykładów omawiających kierunki w fotografii powojennej i analizującej twórczość współczesnych fotografików.
Wykład Adama Soboty, pt. „Fotografia zorganizowana”, uporządkował zagmatwane ścieżki rozwoju fotografii, wskazał na początki i zagadnienia rozgraniczenia rzemiosła fotograficznego od fotografii artystycznej, przedstawił pierwsze i kolejne organizacje, których celem było zrzeszanie miłośników fotografii.
Adam Saj, w swoim wystąpieniu, pt. „Główne trendy w powojennej fotografii artystycznej na Dolnym Śląsku”, postawił nurtujące wszystkich pytanie „Co to znaczy artyzm?”. Wspomniał, m.in., o dokonaniach Stefana Arczyńskiego, nestora wrocławskiej fotografii, Bożeny Michalik, Zenona Harasyma, Andrzeja Dudka-Dürera.
Przedstawiając działające w różnych okresach formacje fotograficzne, jak „Grupa 6” czy „Foto-Medium-Art”, mówca stwierdził, że „nie ma demokracji w krytycznej ocenie indywidualnych postaw i dzieł”.
Dowodem na prawdziwość powyższej refleksji była zróżnicowana reakcja słuchaczy na wystąpienia Lecha Lechowicza, który przedstawił twórczość Aleksandra Krzywobłockiego w opracowaniu „Aleksander Krzywobłocki i poetyka surrealizmu w fotografii polskiej” i Krzysztofa Jureckiego w wykładzie na temat: „Eksperymentatorzy, performance, inne widzenie świata, pogranicza fotografii w kontekście 65-lecia ZPAF”.
W ożywionej dyskusji najaktywniejszy był udział Andrzeja Saja, pod którego refleksjami intuicyjnie się podpisuję.
Celowo zacytowałam na wstępie fotorelacji planowane, lecz nie w pełni zrealizowane tematy sympozjum, żeby o nich nie zapomnieć. Żeby do nich wracać. Bo są ważne. Tak jak ważna jest fotografia w naszym codziennym życiu. Obraz już dawno zdominował słowo. Dociera do nas pierwszy z ekranu TV, monitora, tabloidów. Przekazuje informacje prawdziwe, przekłamane, niepełne. Ich jakość zależy od autora, jego uczciwości i fotograficznych umiejętności.
Fotografia jako dokument nie jest głównym nurtem zainteresowań fotografików, członków Związku Polskich Artystów Fotografików. Dlatego też dyskusję zdominowała tematyka fotografii artystycznej. I, co może wydawać się dziwne, nawet wśród artystów brakuje jednej, wspólnej definicji fotografii artystycznej. Poruszenie wywołało sformułowanie artystyczna – znaczy – „bezużyteczna”. Ale jestem przekonana, że był to tylko skrót myślowy.
Dla mnie artystyczna, znaczy piękna (cokolwiek to znaczy dla każdego widza). A taka jest jak najbardziej użyteczna, gdyż, jak pisał Cyprian Kamil Norwid:
Piękno na to jest, by zachwycało do pracy, praca – by się zmartwychwstało.
Dziękuję panu Andrzejowi Dudek-Dürerowi za zaproszenie na sympozjum, które dało mi możliwość poznania i wysłuchania artystów, których fotografie oglądałam na organizowanych we Wrocławiu wystawach.
Dziękuję pani Barbarze Górniak za gościnność i informacje o funkcjonowaniu Związku i aktywności młodych ludzi, których mała liczba na sali wzbudziła mój niepokój o losy pokoleniowej sztafety mieszkańców Dolnego Śląska w tak interesującej dziedzinie sztuki, jaką jest niewątpliwie fotografia artystyczna.
O szczegółach programowych sympozjum, wykładowcach i organizatorach czytaj także w artykule Organizatora:
Historia, teraźniejszość i współczesne dylematy fotografii