Staw tym się różni od jeziora, że został ukształtowany przez człowieka. Najczęściej w miejscu naturalnego obniżenia terenu. Napełniony wodą z pobliskiej rzeki lub z pomocą systemu pomp pełni funkcje dekoracyjne (np. w parkach) lub rekreacyjne – jeśli zostaje udostępniony do kąpieli. Obecność sztucznego stawu niewątpliwie podnosi lokalną atrakcyjność dzielnicy i w niewielkim stopniu wpływa na środowisko naturalne.
A co będzie, jeśli takich stawów człowiek zbuduje dużo?
Na przykład 285 lub więcej?
I woda w tych stawach pokryje 3791 ha powierzchni ziemi.
I do tej wody człowiek wpuści ryby.
A na te ryby, oprócz ludzi, będzie cała masa chętnych ptaków?
Co wtedy?
Wtedy: po pierwsze, diametralnie zmieni się krajobraz. Rezerwat przyrody Stawy Milickie, bo o nim dzisiaj mowa, czyli kompleks stawów rybnych położony w dolinie Baryczy, wtopiony w okoliczne lasy i łąki, z lotu ptaka wygląda jak miniaturowa Finlandia, ale i z brzegu największe stawy robią wrażenie, co najmniej Mazurskich Jezior. Po drugie, brzegi okalające stawy staną się siedliskiem i wylęgarnią ptaków. To prawdziwy raj dla ornitologów z kraju i z zagranicy. Po trzecie, miłośnicy ryb słodkowodnych będą mogli samodzielnie (za opłatą) spróbować swoich sił w wędkarstwie lub zakupić świeżą rybę o wybitnych walorach smakowych, które zapewnia czyste środowisko i zbożowy pokarm. Po czwarte, przy odrobinie pomysłowości i sprawnej organizacji akwen, normalnie niedostępny dla osób niezatrudnionych w spółce akcyjnej Stawy Milickie z siedzibą w Rudzie Sułowskiej, stanie się atrakcyjnym celem weekendowych wycieczek o charakterze edukacyjno-krajoznawczym, no i przede wszystkim rekreacyjnym.
Walory przyrodnicze rezerwatu Stawy Milickie i całej Doliny Baryczy zasługują na bliższe poznanie.
Dzisiaj tematem fotorelacji są krajobrazy.
Galerię dedykuję wszystkim, którzy trzymali kciuki za dzień bez deszczu. A nawet z odrobiną słońca.
Ciąg dalszy wyprawy zobacz w fotorelacji: Fotołowy na jesiotra
Śliczne zdjęcia!
Zazdrość tylko że mnie tam nie ma – bardzo mi się podobają zdjęcia.
Świetny komentarz.
Pozdrawiam
Dotarliśmy na 12.30. Deszczu nie było, ale chmurzyska straszyły do 16. Niebo przetarło się nieco akurat wtedy, kiedy byliśmy na wieży obserwacyjnej w Grabownicy. Będzie ciąg dalszy z pleneru. Zapraszam.
Widzę że Ci się udało, cieszę się . Gdzieś w Czerwcu będzie „Święto Karpia” w Miliczu to można będzie powtórzyć wycieczkę…tam zawsze coś się dzieje 🙂 Ja podziębiona przesiedziałam w domu i „Piana Bosmana” przeszła mi koło nosa, pozdrawiam .